Strat nie było, ale mieszkańcy czują żal
Niedzielne ulewy nie spowodowały dużych strat w mieście. Czy wielomilionowa inwestycja RAWiK jednak zawodzi?
Gwałtowne wichury oraz nawałnica, jaka w niedzielę przeszła nad powiatem rawskim sprawiła, że w krótkim czasie centrum Rawy zamieniło się w pokaźne jezioro, w którym próbowały pływać... samochody. Feralnego dnia straż pożarna miała ręce pełne pracy - do zdarzeń wyjeżdżano 47 razy. - Syrena alarmowa OSP zaczęła wyć praktycznie już po pierwszych kroplach deszczu. Każdy chciał pomóc, tym bardziej, że nasza straż miała pełno pracy. Nawet ci, którzy tego dnia mieli wolne, stali w pogotowiu. Pierwszym naszym krokiem była kontrola zalewu oraz rzeki. Wiemy, że w mieście jest 5-7 miejsc, które najbardziej są narażone na działanie ulewnych deszczów, to m. in. plac Wolności, ulica Konstytucji, Browarna, Aleksandrówka czy Skierniewicka - mówi burmistrz Dariusz Misztal.
Czy zatem realizowana kilka lat temu za ponad 80 mln zł inwestycja RAWiK, porządkująca gospodarkę wodną w mieście, zawodzi?
- Rury kanalizacyjne są trochę za wąskie, ale trzeba podkreślić, że w każdym zurbanizowanym mieście przy tak gwałtownych opadach nie da się uniknąć podtopień - mówi Zbigniew Karpiński, doradca burmistrza.
W poniedziałek do burmistrza zgłosiły się mieszkanki posesji przy ulicy Tomaszowskiej (rozwidlenie z Tulipanową), których dom został zalany w niedzielę. Kobiety nie kryły swojego rozgoryczenia.
- W listopadzie 2015 roku prosiliśmy na piśmie, aby zajęto się odprowadzeniem wód opadowych do kanalizacji deszczowej i wykonano krawężnik na wskazanym odcinku. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi, a teraz ponownie mamy straty - mówi Krystyna Kaczorowska.
- W tym przypadku wysoki krawężnik nie rozwiązuje problemu. U pani były wielokrotnie osoby i sprawdzały sytuację - uważa z kolei Dariusz Misztal.
- Nic konkretnego z tego nie wyniknęło - ripostowała kobieta, która od burmistrza usłyszała, że w ciągu tygodnia jej problem będzie rozwiązany.