Strażnicy kontrolują posesje - jest dobrze
Straż miejska wciąż odwiedza posesje i sprawdza, czym palimy w piecach. Przy okazji dopytuje o problemy mieszkańców i... nie wlepia mandatów.
Od momentu rozpoczęcia kontroli posesji takich czynności strażnicy odnotowali ok. 150. Mundurowi reagują na sygnały zgłaszane przez mieszkańców, ale też sami typują odwiedzane domostwa. Wnioski są jednoznaczne.
- Właściwie nie stwierdziliśmy nieprawidłowości, w pojedynczych przypadkach mieszkańcy byli pouczani - mówi Artur Głuszcz, komendant skierniewickiej straży miejskiej. - W przypadku zgłoszeń w wielu przypadkach podejrzenia wynikały z tego, że dym wygląda inaczej. Okazuje się, że powodem jest... używanie mokrego opału.
Funkcjonariusze są dobrze przyjmowani w domach, bo ci starają się, żeby ich wizyta nie była pretekstem do ukarania, ale okazją do rozmowy i rozwiania wątpliwości. Ludzie traktują strażników jak dzielnicowych.
- Mieszkańcy mówią o niepokojących sytuacjach, o czymś, co zauważyli - mówi Artur Głuszcz. - Często nie wiedzą, czy mogą spalać odpady roślinne na własnej działce. Odpowiedź jest niezmienna - nie mogą.
Strażnicy sprawdzają porządek na posesji, umowy, rachunki, ewentualnie inne potwierdzenia za wywóz nieczystości komunalnych i płynnych oraz warunki bytowania zwierząt na jej terenie.