Strefa cienia i inne wybrane projekty do budżetu obywatelskiego

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Sławomir Burzyński

Strefa cienia i inne wybrane projekty do budżetu obywatelskiego

Sławomir Burzyński

Urzędnicy wybrali, które projekty zgłoszone w ramach budżetu obywatelskiego na rok 2017 będą skierowane pod głosowanie mieszkańców, a które odpadły. Tymczasem według niektórych budżet obywatelski to farsa, wyręczanie radnych...

Do ratusza wpłynęło 21 projektów na łączną kwotę ponad 3 mln złotych, z czego osiem to ogólnomiejskie, a pozostałe lokalne i dotyczą czterech rejonów miasta. Powołany przez prezydenta Skierniewic zespół zaopiniował pozytywnie 12 projektów.

Pięć z nich to projekty ogólnomiejskie.

„Bezpiecznie nad wodą” jest programem edukacyjnym dla dzieci przedszkolnych i młodszych szkolnych, który obejmuje miejskie placówki oświatowe. Zajęcia dotyczące tematyki bezpieczeństwa nad wodą są już tam realizowane, a decyzją zespołu opiniującego zmniejszono koszty realizacji z 57 do 28 tys. złotych.

„Uroczysko” to projekt zagospodarowania terenów zielonych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego przy ul. Nowobielańskiej na potrzeby sportowe, rekreacyjne i widowiskowe. Koszt realizacji projektu to 228 tys. zł.

„Skierniewickie spotkanie z historią” to piknik połączony z inscenizacją na byłym poligonie. Zadanie, wycenione na 70,6 tys. złotych, może być realizowane w ramach dotacji, zdobytej przez organizację pozarządową.

„MZK Skierniewice podróżujesz bezpiecznie” przewiduje zakup apteczek do udzielania pierwszej pomocy, przenośnej torby medycznej i szkolenie ratowników, na co przeznaczono 14 tys. 650 złotych.

Ostatni z projektów ogólnomiejskich dotyczy plaży nad zalewem Zadębie i nosi nazwę „Łowcy cienia - czyli budujemy strefę cienia nad zalewem”. Chodzi o ustawienie parasoli za 65 tys. złotych. Jak już pisaliśmy, będzie to raczej półśrodek w miejscu pozbawionym bliskości drzew. Zadaszenia z trzciny nad zalewem już gościły, ale patrząc perspektywicznie, problem braku cienia w okolicach plaży mogą rozwiązać jedynie drzewa. Ich posadzenie wyjdzie taniej niż budowa sezonowych zadaszeń.

Kolejnych siedem zaopiniowanych pozytywnie to projekty lokalne.

„Relaks pod chmurką” jest placem zabaw dla osób niepełnosprawnych i ma być zbudowany za 250 tysięcy złotych obok siedziby Wspólnej Troski przy ulicy Batorego.

„Alternatywa dla piwa” to propozycja budowy placu wypoczynku i rekreacji dla seniorów, ze stolikiem szachowym, stołem do tenisa i boiskiem do gry w boule. Plac miałby być usytuowany przy ul. Kopernika i kosztować 50 tys. złotych. Miasto uzależnia tę inwestycję od zgody jednego z właścicieli działek objętych projektem.

Kolejny projekt mówi o utwardzeniu odcinka drogi dojazdowej, rozbiórce budynku po byłej kotłowni przy ul. Kopernika oraz przebudowie ulicy Wspólnej wraz z częścią chodnika. Projekt wart 250 tys. złotych został oceniony pozytywnie pod warunkiem ograniczenia zakresu tej inwestycji do przebudowy ul. Wspólnej. Z kotłownią miasto nic nie może zrobić, bo ją sprzedało.

Projekt lokalny z ul. Północnej za 250 tys. złotych dotyczy odprowadzenia do kanalizacji wód deszczowych zalewających ulice i przyległe tereny (ten projekt był zgłoszony również w minionym roku, ale nie uzyskał aprobaty głosujących skierniewiczan). Obecnie projekt uzyskał aprobatę zespołu opiniującego, ale pod warunkiem ograniczenia zakresu inwestycji do opracowania dokumentacji projektowej na odwodnienie osiedla. Natomiast sama budowa będzie możliwa po uzyskaniu przez miasto dofinansowania.

Kolejny to budowa placu zabaw przy ul. Szarych Szeregów, co miałoby kosztować 150 tys. zł.

Następny mówi o zestawie urządzeń do tak zwanego treningu ulicznego (street workout) przy ul. Szarych Szeregów. Inwestycję wyceniono na 50 tys. złotych.

Ostatni dotyczy budowy za 50 tys. złotych siłowni dla niepełnosprawnych przy ul. Szarych Szeregów.

Głosowanie mieszkańców miasta nad tymi projektami odbędzie się za niewiele ponad miesiąc, od czwartku 1 września do wtorku 6 września. To zaledwie cztery dni robocze i wydaje się zasadnym przedłużenie głosowania do piątku.

Wśród projektów, które nie znalazły uznania komisji, jest m.in. budowa 10 stacji z rowerami publicznymi - ze względu na wysokie koszty budowy i utrzymania sieci rowerów - czy budowa placu zabaw dla psów w parku miejskim. Ten ostatni odrzucono ze względu na fakt, że park jest zabytkowy i taka inwestycja wymagałaby zgody konserwatora zabytków, a ponadto ze względu na unijne dofinansowanie rewitalizacji skierniewickiego parku nie można w nim dokonywać żadnych zmian do końca 2019 r.

Polemika: czy budżet obywatelski jest farsą?

Po jakiego dzwona z budżetu obywatelskiego realizowane są zadania inwestycyjne miasta, skoro od tego mamy swoich przedstawicieli w radzie miasta, by je w naszym imieniu negocjowali? - pyta Sebastian Jędryka, skierniewiczanin, który przysłał list do naszej redakcji. Przytaczamy go prawie bez skrótów:

Farsa, jaką jest budżet obywatelski, rozpleniła się na całą Polskę, chociaż już było słychać głosy rozsądku, że BO służy pozyskiwaniu wyborców pod płaszczykiem, że coś się im daje. Pragnę kategorycznie sprostować, że obywatelom naszego miasta, czy Państwa nic się nie daje, bo to jest po prostu nasze.

W warunkach skierniewickich nie jest wcale lepiej, ponieważ ktoś ewidentnie zapomniał, że CAŁY budżet miasta należy do mieszkańców. Tak oto skądinąd szczytna idea ulega patologii rzeczywistości.

Pozór demokracji w postaci budżetu obywatelskiego, stanowi zaprzeczenie istoty współczesnej demokracji.

Samorządowcy próbują w ten sposób być świętsi od papieża, poprzez tworzenie bardziej demokratycznej demokracji (jakkolwiek to by dziwnie nie brzmiało), czyli wykonują w NASZYM budżecie mini-NASZ-budżet, do którego mamy dostęp jako mieszkańcy.

Samorządowiec mógłby się oczywiście zasłonić, że budżet miasta, jako całości jest podzielony na zadania, przykładowo inwestycyjne, oświatowe, etc. Wobec tego mam pytanie - to po jakiego dzwona z budżetu obywatelskiego realizowane są zadania inwestycyjne miasta, jak ławki, place zabaw, ścieżki rowerowe? Przecież od tego mamy swoich przedstawicieli w radzie miasta, by te zadania w naszym imieniu negocjowali i realizowali.

Jeśli przyjmiemy jednak logikę urzędniczą, to możemy się spotkać ze stwierdzeniem, że to ja jako mieszkaniec nie znam się i że po prostu te wszystkie, wymienione inwestycje, które trafiły do BO, nie były zaplanowane w budżecie miasta i że to taki dodatkowy „bonus” dla mieszkańców.

Nie idźmy jednak tą drogą, ponieważ to by dopiero źle świadczyło o naszych samorządowcach, że w budżecie „właściwym”, nie potrafią zaplanować inwestycji, których brak boli i które są potrzebne bezpośrednio mieszkańcom, czasem od lat. Kuriozalną byłaby sytuacja, że miasto nie realizuje czegoś, czego oczekują mieszkańcy i że samorządowcy są wielce zdziwieni, że drzewa trzeba sadzić, kanalizację robić, a drogi remontować.

Coś tu jednak, jak widać ewidentnie nie działa.

Takie postępowanie samorządowców może stworzyć wrażenie, że realizuje się inwestycje miejskie niejako „podpuszczając” mieszkańców Skierniewic, bo któż nie chce nowego chodnika w swojej dzielnicy i ławeczek?

Potem taki mieszkaniec z dumy puchnie, że coś z miastem załatwił i że urząd jest super - tak się przygotowuje grunt pod wybory.

Tymczasem budżet obywatelski to zupełnie coś innego. To realizacja potrzeb mieszkańców, rzekł bym „wyższego rzędu”, jak koncerty, gry miejskie oraz te moim zdaniem ważniejsze, jak nowatorskie rozwiązania infrastrukturalne i społeczne (np. tor do MotoCross, aplikacje historyczne, kulturalne na smartfony dla mieszkańców i turystów, gry terenowe itd.).

Jakim nowatorskim rozwiązaniem w tej sytuacji jest budowa placu zabaw lub posadzenie drzew? Pomyślałbym, że to jest bezwzględny obowiązek samorządowców, ale fakty z życia Skierniewic temu przeczą.

Odnosząc się bezpośrednio do wydania ITS, a w nim artykułu Sławomira Burzyńskiego, całkowicie popieram sadzenie drzew nie tylko nad zalewem, ale w ramach normalnych inwestycji miejskich, no chyba, że samorządowcy na przyszły rok nie zaplanowali, że znów przyjdzie lato i mieszkańcy, którzy chcą pobyć nad wodą będą się smażyć, jak ryby na patelni.

Osobiście w ramach kształtowania przestrzeni naszego miasta, jestem bardziej zwolennikiem takich rozwiązań, jak w Łodzi trasa W-Z, dająca i cień, i chroniąca przed deszczem, ale zdaję sobie również sprawę, że to nie tyle obciążenie finansowe, choć duże, byłoby przeszkodą dla samorządowców, bo w końcu to ich obowiązek pozyskać na takie inwestycje pieniądze, ale głównym problemem byłby brak kompleksowego spojrzenia i strategii na infrastrukturę i funkcjonalność zalewu, który obecne pełni rolę zbiornika z mętną wodą, po którym czasem smutno zaryczy motorówka woprowców.

Odnoszę wrażenie, że tak jest z całą wizją miasta, a w zasadzie jej brakiem.

Reasumując, powyżej analizowany fragment artykułu redaktora Burzyńskiego - drzewa tak, choć nie platany, a polecałbym katalpy (surmia - wytrzymuje w naszym klimacie i rośnie w Skierniewicach), ale głównie skłaniałbym samorządowców do stworzenia kompleksowej inwestycji infrastrukturalnej na dekady, a nie działania doraźne i zdziwienie, że nad zalewem jest za mało drzew. Cały czas, podkreślam: to są zadania inwestycyjne miasta, a nie propozycje do BO.

Kontynuując analizę artykułu, znalazłem też kilka ciekawych pomysłów mieszkańców m in. ustawienie szachownic i szerzej, stworzenie placu dla seniorów. Tu uważam, że zamysł jest świetny, ale powinien być hybrydowy, to znaczy w żadnym wypadku nie wolno seniorów w pewien sposób „izolować” za pomocą stref, placów, a stworzyć zadanie szersze, jak „cichy zakątek seniora melomana”, „siłownia III wieku”, „plenerowa czytelnia bajek”, „kącik babci i dziadka”, czyli ewidentne połączenie idei aktywności różnych grup mieszkańców (tu: dziadkowie z wnukami) i jako takie zadanie- idealnie mieszczące się w niewypaczonej idei BO.

Zainteresował mnie również wątek: „(…)Niektórzy wnioskodawcy popuścili wodze fantazji i chcą placu zabaw dla psów, usytuowanym w zabytkowym parku miejskim (…)”.

Pomysł świetny, po pierwsze dlatego, że u nas jeszcze czegoś takiego nie ma, po drugie stworzenie przestrzeni dla wykładów o naszych pupilach oraz warunków do niezaprzeczalnie skutecznej dogoterapii oraz pokazów agility.

Pamiętajmy też, że park to nie muzeum i że ma współcześnie pełnić, jak najbardziej funkcjonalną rolę dla mieszkańców oraz że zakaz wprowadzania psów do parku, nie jest chyba do końca legalny.

Liczę na więcej fantazji skierniewiczan, bo do tego właśnie służy właściwa idea budżetu obywatelskiego, choćby mieszkańcy chcieli pomalować wieżę przy PKP na fioletowo, jak domek Muminków w Finlandii.

Tu pozwolę sobie na odrobinę prywaty ujawniając żal do samorządowców w temacie rowerów publicznych, którego realizację miałoby miasto kosztować 495 tys. zł!

Z czego są te rowery? Ze złota?

Około dwa lata temu wnioskowałem o podobne rozwiązanie, nalegając, by wykonać system autorski i broń boże, nie korzystać z rozwiązań sieci, świadczących takie usługi, ponieważ są bardzo drogie i podałem wstępnie sposób na realizację tego tańszego rozwiązania.

Po pierwsze w naszym systemie rowerów publicznych należałoby uwzględnić przed wszystkim w konkursie/przetargu, skierniewickie firmy zajmujące się ich sprzedażą, ponieważ pieniądz skierniewicki powinien wspierać rodzimy rynek i to te firmy lokalne, powinny zajmować się ich serwisowaniem (zwłaszcza te sprzedające polskie marki rowerów), nawet gdyby kwota nominalna roweru była nieco wyższa. Po drugie, w ten sposób dajemy pracę ludziom z naszego miasta. Po trzecie, taki system w okresie letnim pozwalałby na angażowanie uczniów i studentów do pracy przy rowerach, co w praktyce przekładałoby się na namacalne zmniejszanie bezrobocia w mieście nie tylko w sezonie letnim. Po czwarte, pozwoliłoby zarządzającemu na swobodę np. użyczania za symboliczną złotówkę, rowerów na wycieczki szkolne lub dla innych grup działających dla nas, mieszkańców, i w celach promocji miasta, jako zintegrowanej społeczności.

Widząc ten „pomysł” w naszym budżecie obywatelskim za horrendalną sumę 495 tys. zł, myślę że zrozumiecie Szanowni Czytelnicy, dlaczego aż się we mnie zagotowało.

Wyjaśniam, że wniosek złożony przeze mnie zakładał 100 rowerów za 65 tys. zł w wersji podstawowej (taniej się chyba nie da, a rowery trzeba by było delikatnie dostosować do potrzeb wypożyczalni). Razem z infrastrukturą do jego obsługi (bez serwisu i pracowników), niecałe 200 tys. zł.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.