„Sulineum”pani Stefanii ze Skierniewic
Tak nazywano prywatną szkołę powszechną Stefanii Sulińskiej mieszczącą się w trzypokojowym mieszkaniu przy ul. Lelewela 3.
Prywatne mieszkanie mieściło się w drewnianym budynku przy ul. Lelewela 3 po sąsiedzku z domem Wertheima. W tym roku mija 110. rocznica urodzin wspaniałej nauczycielki i założycielki „Sulineum”.
Stefania Sulińska (1907-1992) była córką młynarza z Bud Grabskich. Miała trójkę rodzeństwa, dwie siostry - Lodę i młodszą Zosię oraz brata Romka.
Ppłk pil. Romuald Suliński (1908-1946), uczestnik bitwy o Anglię, był dowódcą 300 Dywizjonu Bombowego. W latach 1943-1945 odkomenderowano go do pracy w sztabie Naczelnego Wodza. Zginął śmiercią pilota po wojnie w 1946 r. w wypadku samolotowym podczas lotu ćwiczebnego. Został pochowany na Wyspie Ostatniej Nadziei na cmentarzu Newark.
Stefania ukończyła w Skierniewicach pensję Bronisławy Kuczyńskiej, potem Gimnazjum Żeńskie Polskiej Macierzy Szkolnej. Mając 18 lat podjęła pracę w Prywatnej Szkole Powszechnej Koła Rodzin Wojskowych w Skierniewicach. Stefania miała wybitne zdolności językowe. Po studiach na filologii francuskiej Uniwersytetu Warszawskiego, dla pogłębienia wiedzy, po wojnie ukończyła Instytut Francuski. Chodziła także do metodystów na naukę języka angielskiego. Po wojnie uczyła nie tylko języka francuskiego i angielskiego - w latach 50. i 60. także łaciny. Poza znajomością języków prowadziła lekcje muzyki na fortepianie. Sama grała na tym instrumencie od dzieciństwa, pogłębiając swą wiedzę muzyczną u profesorów Konserwatorium Warszawskiego i słynnym w 20-leciu międzywojennym Ognisku Muzycznym Wakacyjnym w Krzemieńcu. Była specjalistką w dziedzinie wychowania muzycznego u dzieci. Przez całe życie śledziła literaturę muzyczną, pedagogikę fortepianową i doskonale znała literaturę tego instrumentu.
Była osobą niezwykle pracowitą: prowadziła prywatne lekcje języków, muzyki i szkołę powszechną. Aż cztery pokolenia skierniewiczan uczyły się u niej jęz. angielskiego. W latach 60. również i mnie uczyła angielskiego i pamiętam, że masowo rozwiązywała krzyżówki. Mnóstwo rozwiązań wysyłała i otrzymywała nagrody. Miała tak niesamowitą pamięć i inteligencję, że nie miała problemu z żadnym krzyżówkowym hasłem. Jeszcze pod koniec lat 80., gdy zbliżała się do 80., młodzież uczęszczała do niej na jęz. angielski w mieszkaniu przy ul. Krasickiego 6.
Młoda duchem pozostała do ostatnich swoich dni. Dziewczęta, które uczyły się u niej gry na fortepianie dwa razy do roku brały udział w publicznych popisach prezentując swoje umiejętności. Koncerty, organizowane w latach 1938-1955, na których prezentowano utwory Beethovena, Mozarta, Schumana, Czajkowskiego, odbywały się w Gimnazjum Kupieckim (Szkoła Handlowa) nawet podczas okupacji. Szkołę powszechną pani Stefania prowadziła wraz ze swoimi siostrami i matką Stanisławą Sulińską, która zarządzała całym gospodarstwem.
Jak wspomina Zofia Peret-Ziemlańska: „Od szóstego roku życia uczęszczałam do szkoły powszechnej mojej nauczycielki muzyki Stefanii Sulińskiej, która sama uczyła nas wszystkich przedmiotów, łącznie z rysunkami, pracami ręcznymi i oczywiście śpiewem a także nauczaniem nut. Ze szczególną maestrią uczyła języka polskiego. Raz w tygodniu prowadziła „godzinę literatury”, podczas której czytała nam powieści wzbogacające nasze słownictwo, rozwijające nas emocjonalnie. (...) Uczyliśmy się cerować, malować pisanki, robić zabawki na choinkę. Wiosną o świcie chodziliśmy z panią Stefanią na pola, które rozciągały się blisko naszej szkoły, zaraz za szpitalem. Jesienią zbieraliśmy liście, ucząc się rozpoznawania drzew. Na dużej przerwie panna Loda rozdawała nam kakao w różowych porcelanowych kubkach z wizerunkiem kota z kokardą…”.
Szkoła działała przez całą okupację, choć za ścianą w domu Wertheima był posterunek żandarmerii. Uczniów było tylko kilkoro i Niemcom dzieci nie rzucały się w oczy. Pani Stefa była osobą bardzo odważną. Sama wywiozła z Warszawy z getta 11- letnią żydowską dziewczynkę i znalazła dla niej bezpieczne schronienie.
W 1947 roku wyszła za mąż za Piotra Ładę, nauczyciela łaciny w Gimnazjum Żeńskim i Liceum Pedagogicznym - ale historia Piotra Łady to temat na inne opowiadanie...