Świadectwo życia Zygmunta Romanowskiego
W parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii panny w Rawie Mazowieckiej w niedzielę (14 grudnia) gościł Zygmunt Romanowski. Podczas każdej mszy św. śpiewał i grał na gitarze oraz dawał świadectwo wiary oraz cudownego uzdrowienia.
Mężczyzna tak naprawdę nie zna swojego prawdziwego imienia i nazwiska ani swoich rodziców, a nawet wieku. Trafił do ochronki prowadzonej przez siostry zakonne. Rodzice go porzucili. Nie mówił i nie chodził przez wiele lat. Oddychał dzięki aparaturze. Pokarm miał podawany przez rurkę. Z biegiem czasu jego stan zdrowia ku zaskoczeniu wszystkim, zaczął się poprawiać.
Zygmunt Romanowski to imię i nazwisko przyznane mu z urzędu.
Studiował kilka kierunków. Dostał się do Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a później do Akademii Ekonomicznej. Ukończył także studia z cybernetyki. Nauczył się grać na pianinie i na gitarze. Zaczął też śpiewać, choć na początku nie znał w ogóle nut, nie trafiał w tonację i nie rozróżniał dźwięków.
Teraz jako już dorosły człowiek koncentruje w różnych zakątkach świata i chwali Boga, dziękując mu za cud życia.
Objechał kilkadziesiąt krajów i wszędzie daje swoje świadectwo.