Święto kwiatów czyli jak to się zaczęło
Instytuty wymyśliły, partia pobłogosławiła i oto w 1977 roku po raz pierwszy ulicami Skierniewic przeszło barwne corso.
Skierniewickie Święto Kwiatów, Owoców, Warzyw oficjalnie miało swój początek w 1977 roku. Ale nie byłoby święta, gdyby nie utworzenie województwa skierniewickiego...
Z inicjatywy ówczesnego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR Ryszarda Bryka oraz wojewody skierniewickiego Stanisława Barańskiego, dla zintegrowania młodego województwa, pomyślano o organizacji imprezy, która miałaby ogólnopolski charakter kulturalno- wystawienniczo-handlowy, a jednocześnie promowała znane nie tylko w kraju, ale i na świecie instytuty: Sadownictwa i Kwiaciarstwa oraz Warzywnictwa.
Długo dyskutowano nad nazwą święta, co jest ważniejsze: kwiaty dla ozdoby czy żywność. Ostatecznie ustalono, że poszczególne elementy nazwy zostaną podane w kolejności alfabetycznej: kwiaty, owoce, warzywa.
Od 1977 roku SŚKOiW jest najważniejszą imprezą w mieście i regionie. Przy przychylnym nastawieniu władz na organizację nie żałowano pieniędzy. Najciekawszym elementem imprezy było korso kwiatowo-owocowo- warzywne, na wzór tych organizowanych w Holandii w mieście Alsmeer, tamtejszym zagłębiu kwiatowym. Ówczesny dyrektor Szklarniowego Zakładu Doświadczalnego Michał Owczarek miał bardzo bliskie, zarówno towarzyskie jak i handlowe, kontakty z Holendrami z Alsmeer, również z organizatorami corso.
Dzięki niemu zostały sprowadzone z Alsmeer sadzonki nieznanych wówczas u nas drobnokwiatowych goździków czy kwiatów o nazwie alstremeria i później rozpopularyzowane w całej Polsce. Również dzięki niemu skierniewiczanie mieli okazję pojechać do Alsmeer, aby podglądać jak tamtejsi mieszkańcy z zapałem przygotowują i stroją pojazdy kwiatowe.
Po powrocie do Skierniewic również u nas przygotowywano kolorowe pojazdy. Pojazdy według rozdzielnika "wystawiały" gminy, zakłady pracy, rolnicze spółdzielnie produkcyjne, kółka rolnicze, PGR-y, także instytuty. W korowodzie jechało od 50 do 70 ustrojonych pojazdów. Przez wiele lat wspominane było wielkie jabłko na platformie, ułożone z 5 tysięcy żywych goździków, czy łowiczanka. Z czasem corso przekształciło się w paradę, w której maszerują dzieci i młodzież ze szkół naszego miasta i powiatu. Z biegiem lat do programu święta włączono Targi Ogrodniczo-Rolne, konkurs na największy owoc i warzywo, konkurs na skierlotkę, najsmaczniejsze ciasto z jabłkami.
Toruń ma swoje pierniki, a Skierniewice-skierlotkę. Dużym zainteresowaniem cieszy się konkurs „Czy te głosy mogą kłamać”, podczas którego można usłyszeć popularne piosenki w wykonaniu lokalnych VIP-ów, urzędników, polityków czy mieszkańców. Niektórzy z nich zaprezentowali swoje ukryte talenty wokalne i wydaje się, że minęli się z powołaniem. Dużą popularnością cieszy się też konkurs „Miasto pięknych dziewcząt”, podczas którego wybierana jest ta najpiękniejsza - Kwiat Skierniewic. Świętu od zawsze towarzyszą wystawy kwiatów, owoców i warzyw, kiermasze.
W latach 80., kiedy sklepy świeciły pustkami, święto było okazją, aby zaopatrzyć się w towary, których na co dzień nie było w sprzedaży. Ogromnym popytem cieszyły się jabłka w cenie 190 zł za kg czy gruszki po 200 zł. Największe jednak kolejki ustawiały się do stoiska z artykułami z NRD, z zaprzyjaźnionej Gery, po ręczniki frotte po 200 za sztukę czy wiertarki ręczne. W 1992 roku oferowano jabłka po 1,5 tys. zł za kg i także „szły jak woda”.
Minęło już prawie 40 lat, a święto trwa nadal… Szacuje się, że w niektórych latach Skierniewice odwiedzało podczas naszej 2-dniowej imprezy nawet 300 tys. osób. Wiele z nich wraca tu co rok.