Szacunek, zaduma i skupienie, a nie głośna zabawa
Co o Halloween sądzi Piotr Paradowski, prezes Stowarzyszenia Tradycji 26. Skierniewickiej Dywizji Piechoty
W naszej tradycji każde przesilenie w naturze - nie tylko jesienne, ale i wiosenne - to czas siłowania się dwóch mocy, jasności i ciemności. Wierzono, że właśnie w tym czasie granica między światem żywych i zmarłych jest nikła, a dusze przodków przychodzą do swoich domów. Dlatego w czasie Dziadów w XVI i XVII wieku zapalano światło, aby ogrzać powracające na ziemię dusze.
Ten zwyczaj przetrwał do czasów współczesnych, gdy na grobach bliskich zapalamy znicze. I o to właśnie chodzi w sporze między Halloween a Dziadami. Sama nazwa - Dziady - dowodzi, że wierzono od dawien dawna, że w tym czasie powracają do świata żywych nasi dziadowie, przodkowie.
Zdecydowanie jest mi bliższa formuła Dziadów, kiedy w ciszy spotykamy się nad grobami bliskich i zapalamy znicze. Jest czas na zadumę oraz wspomnienia i jakoś mi do tego nie pasują kolorowe stroje i krzykliwe maski.
Co zaskakujące, Halloween dociera też do szkół i angażują się w to poloniści. Nie rozumiem, w jaki sposób jest to związane z naszą tradycją. Dla mnie to bardziej bezmyślne kopiowanie obcych wzorców - zamiast zatrzymać i pielęgnować to, co nasze.
Oczywiście w naszej tradycji też występowały maski, ale na pewno nikt nie chodził po domach, nie krzyczał cukierek albo psikus, i nie robiono z tego tytułu żadnych eventów. W Halloween brakuje mi szacunku do drugiej osoby, nie ma zadumy i wspomnienia bliskich osób, które chcielibyśmy znowu mieć przy sobie. Całe to przebieranie się i bieganie uważam za trochę niepoważne.