Szklana pułapka
Przedsiębiorca zabezpieczył płot fragmentami tłuczonego szkła. Twierdzi, że ptaki na ogrodzeniu nie siadają. Inaczej sytuację widzą mieszkańcy.
Jedna z naszych Czytelniczek „z bólem serca” obserwuje kontrowersyjny pomysł skierniewickiego przedsiębiorcy.
- Przechodząc ulicą w centrum miasta zobaczyłam na zapleczu firmy cukierniczej wysoki mur zakończony sterczącymi na jego szczycie ostrymi szkłami z potłuczonych butelek - relacjonuje skierniewiczanka. - Mur jest za wysoki dla ludzi, za to idealny dla ptaków. A kiedy ptak na nim usiądzie, to będzie jego koniec albo poważne okaleczenie - dodaje kobieta.
Dzwonimy do właściciela posesji, który jak się okazuje, prawnie właścicielem nie jest. Udziela nam jednak informacji.
- Nie wiem, kto tam poukładał szkło, ale na pewno ptaki tam nie siadają - mówi. - Jeśli ktoś chce się dostać na teren firmy, jest dzwonek i brama, przez płot przechodzić nie trzeba - dodaje.
Czytelniczka stwierdza, że to nie ochrona przed złodziejami, ale wyraz okrucieństwa pomysłodawcy takiego rozwiązania.
- Widzę zbyt dużo okaleczonych gołębi, kawek i wron - mówi. - Jedne skaczą na jednej nodze, bo drugiej nie mają, innym brak paluszka, jeszcze inne mają niesprawne skrzydła. To wynik bezmyślności lub okrucieństwa ludzi - kwituje.
Przedsiębiorca zapewnia, że nie ma mowy o znęcaniu się nad zwierzętami. - Wprost przeciwnie, na terenie zakładu ptaki są dokarmiane - deklaruje biznesmen.