Szpital oszczędza i poprawia wynik finansowy, ale przed nim jeszcze trudniejsze zadanie
Rewolucja PiS uderzy w nasz szpital. Które odziały mogą przestać istnieć.
Projekt ustawy tworzącej tzw. sieć szpitali wprowadza nowe rozwiązania, które zdaniem rządu mają usprawnić organizację udzielania świadczeń opieki zdrowotnej oraz poprawić dostęp pacjentów do leczenia specjalistycznego.
Rewolucja, jaka ma się zadziać w kraju, budzi wiele wątpliwości i niepokoju, także w Skierniewicach. Zgodnie z rządowym projektem, Wojewódzki Szpital Zespolony w Skierniewicach ma się znaleźć w pierwszym, najniższym poziomie zabezpieczenia zdrowotnego, przez co grozi nam likwidacja części oddziałów, na które szpital nie dostanie pieniędzy.
Eugeniusz Furman, od pół roku dyrektor skierniewickiego szpitala, konsekwentnie realizuje plan naprawczy i plan rozwoju. W świetle zapowiadanych zmian, plany stoją pod znakiem zapytania.
Jednym z Pana zamierzeń było wprowadzenie tzw. planu naprawczego. Jak przebiega jego realizacja?
- Zgodnie z planem zostało wstrzymane jedno zadanie, związane z redukcją kosztów wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Tej kwestii należy się przyjrzeć dokładnie i w dłuższym okresie czasu. Poza tym zweryfikowałem ustalone przez mojego poprzednika normy w stosunku do rzeczywistych potrzeb w szpitalu. Zadanie zostało wstrzymane do 30 czerwca, pozostałe są realizowane.
Czy jest za wcześnie, żeby mówić o efektach tego planu?
- Jest pierwszy, zaskakująco dobry efekt czyli wynik finansowy za 2016 rok. Przypomnę, że we wrześniu sytuacja finansowa przedstawiała się następująco: 4 mln zł straty, a szpital zadłużał się w tempie 500 tys. zł miesięcznie. Z tej kalkulacji wynikało, że wynik finansowy będzie ujemny, na poziomie 6,5-7 mln zł. Należy dodać, że jeśli strata jest wyższa niż wskaźnik amortyzacji, tę różnicę zobowiązany jest pokryć Urząd Marszałkowski w Łodzi. Za 2015 rok UM musiał wyasygnować ok. 1 mln 300 tys. zł. Natomiast w 2016 roku strata była niższa niż wskaźnik amortyzacji i wyniosła 3 mln 200 tys. zł. Na taki wynik złożyły się dwa elementy: oszczędności prowadzone w ciągu 4 miesięcy oraz znacznie zwiększone kontrakty NFZ.
Poza planem naprawczym, jest też plan rozwoju. Na czym polega?
- Na początku marca przedstawiłem plan rozwoju Zarządowi WŁ. Został zaakceptowany.
Sztandarowym punktem jest rozwój kardiologii, a więc kompleksowa opieka: hospitalizacja, ambulatoryjna opieka specjalistyczna oraz rehabilitacja kardiologiczna i kardiologia interwencyjna, czyli hemodynamika, ablacje i rozruszniki. To wiąże się z udzielaniem pierwszej pomocy dla osób dotkniętych zawałem. Natomiast nie wchodzilibyśmy w bardzo specjalistyczne procedury, jak kardiochirurgia i operacje na sercu. Kolejnym punktem planu rozwoju jest modernizacja centralnego bloku operacyjnego, na który ubiegamy się o 8,5 mln zł środków unijnych. Wdrażamy też zadanie dotyczące drugiego poziomu referencyjnego dla oddziałów: położniczo-ginekologicznego i i neonatologicznego. Prace są bardzo zaawansowane, w tej chwili czekamy tylko na odpowiedź ze strony WOŚP, dotyczącą zakresu pomocy, jakiej spodziewamy się od Jurka Owsiaka.
Myślimy także o rozwinięciu chemioterapii. W tej chwili udzielamy świadczeń ambulatoryjnych w bardzo wąskim zakresie, a myślimy o pełnej hospitalizacji, leczeniu w trybie jednodniowym i w trybie ambulatoryjnym.
WZS w Skierniewicach, pomimo swojej wielkości i liczby oddziałów, ma znaleźć się najniżej w mającej powstać sieci szpitali...
- W przypadku naszego szpitala sytuacja jest przedziwna. Powstanie sieci stawia pod znakiem zapytania większość zadań z planu rozwoju szpitala, a ponadto w mojej ocenie pogorszy dostęp do świadczeń, których dotychczas udzielał szpital.
Dlaczego znaleźliśmy się tak nisko w planowanej sieci szpitali?
- Zgodnie z założeniami szpital musi spełnić wymóg posiadania odpowiedniej liczby profili, żeby być zakwalifikowanym do odpowiedniego poziomu. W tej chwili jesteśmy zakwalifikowani do poziomu 1., mając 18 oddziałów i spełniając wymogi profilowe w 9. przypadkach. Mamy o 1 profil więcej niż jest do poziomu 3. Kuriozalna sytuacja polega na tym, że nie uznano nam dwóch profili z poziomu drugiego, tj. okulistyki i laryngologii argumentując, że nie udzielamy świadczeń w tzw. trybie ostrym, tylko planowym.
Czy to już ostateczna kwalifikacja?
- Do ostatecznego zakwalifikowania szpitala bierze się pod uwagę, oprócz profili, także dostępność i kompleksowość świadczeń. W tej chwili, na 18 oddziałach, szpital udziela świadczeń, jakich nie udzielałby, gdyby został na poziomie 1.
W ustawie wprowadzono zapis, że dyrektor oddziału wojewódzkiego może zakwalifikować szpital do poziomu wyższego - w naszym przypadku drugiego. Warunkowo można nie spełnić warunku jednego profilu. Liczę, że tak się stanie. Dyrektor oddziału wojewódzkiego do 27 czerwca musi ogłosić listę szpitali, które zakwalifikowane zostały do poszczególnych poziomów, oraz profile świadczeń, jakie zostały przypisane poszczególnym oddziałom.
- Na profile szpital dostanie ryczałt na okres 4 lat, co gwarantuje stabilność finansową. Co roku mamy konkursy, ale wtedy nigdy nie wiadomo, czy się wygra i czy dostanie się takie pieniądze, o jakie się walczy. Jednak w mojej ocenie przede wszystkim pogorszy się dostępność do świadczeń medycznych, a także znacznie obniży się poziom przychodów dla szpitala.
Jeśli nie dostaniemy się do drugiego poziomu pod znakiem zapytania stoi los pozostałych oddziałów, przede wszystkim kardiologicznego, laryngologicznego, okulistycznego, nefrologicznego i być może chorób zakaźnych.