Szpital w Skierniewicach: Albo drzewa, albo kasa
Szpital wyciął 361 drzew na terenie pod lądowisko dla śmigłowców ratowniczych. Musiałby zapłacić za nie ponad 7 mln zł. Nie zapłaci, jeśli posadzi tyle samo roślin, ale ma z tym problem.
Przed przystąpieniem do budowy lądowiska dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Wojewódzki Szpital musiał oczyścić teren przeznaczony pod inwestycję, czyli wyciąć porastające go drzewa. Pozwolenie na wycinkę 361 drzew oraz 92,5 mkw. krzewów wydał urząd miasta.
Okazało się jednak, że opłata, jaką szpital musiałby wnieść do urzędu za usunięcie roślin, przekraczałaby możliwości placówki - po wyliczeniu okazało się, że do kasy miasta musiałaby wpłynąć ogromna kwota w wysokości prawie 7,1 mln zł. Zaczęto więc szukać innych rozwiązań, zgodnych z obowiązującym prawem. I znaleziono.
- Urząd miasta poszedł nam na rękę i zgodził się, aby szpital nie wnosił tej opłaty. Jednocześnie zobowiązał placówkę do nasadzenia na swoim terenie drzew w takiej samej liczbie - mówi Paweł Bruger, rzecznik skierniewickiego szpitala.
Termin posadzenia wszystkich 361 drzew ratusz wyznaczył na koniec października 2016 roku. Gdy budowa lądowiska została zakończona, szpital zaczął się rozglądać za miejscem, na którym mógłby posadzić nowe roślinki i w ten sposób wywiązać się z umowy. Okazało się jednak, że miejsca jest za mało - udało się posadzić zaledwie 53 drzewa, a więc wykonać zaledwie jedną siódmą zobowiązania.
- Był kłopot - przyznaje Paweł Bruger. - Wystąpiliśmy więc do urzędu, aby wyznaczono nam jakiś teren w mieście, położony poza obszarem należącym do szpitala, na którym moglibyśmy posadzić pozostałych 308 drzew. Mogłaby to być na przykład jakaś aleja, którą osadzilibyśmy pięknymi drzewami.
Władze miasta jednak nie wyraziły zgody na takie rozwiązanie. Dlaczego?
- Urząd nie wskazał innego miejsca na posadzenie drzew ze względu na fakt, że w punkcie 4 orzeczenia wydanej w 2013 roku decyzji, zezwalającej WSZ w Skierniewicach na usunięcie 361 drzew i 92,5 metrów kwadratowych krzewów, jednoznacznie określony został obowiązek dokonania nasadzeń zamiennych na terenie będącym we władaniu szpitala - tłumaczy Przemysław Rybicki, rzecznik skierniewickiego ratusza.
Szpital będzie więc musiał znaleźć miejsce na pozostałe drzewa na własnym terenie.
- Na pewno sobie z tym poradzimy - zapewnia Paweł Bruger. - Niewykluczone, że część tych drzew posadzimy na terenie przy ul. Wita Stwosza, gdzie działają specjalistyczne przychodnie prowadzone przez szpital.
Chodzi zresztą nie tylko o posadzenie 361 drzew - świeże nasadzenia trzeba pielęgnować przez trzy lata i dopiero po tym okresie, jeśli wszystkie okazy będą zdrowe, miasto ostatecznie zwolni placówkę z wielomilionowej opłaty.
Kierownictwo szpitala wstępnie oszacowało koszty nasadzeń. Możliwy jest dwojaki sposób ich wykonania. - Możemy wszcząć procedurę przetargową i wyłonić specjalistyczną firmę - mówi rzecznik szpitala. - W tym jednak przypadku musielibyśmy liczyć się z kosztami w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jest jeszcze jedna możliwość: możemy całą pracę wykonać własnymi siłami i wówczas nasze koszty nie powinny przekroczyć kilku tysięcy złotych, I prawdopodobnie tak właśnie zrobimy - dodaje rzecznik.
Szpital wyciął drzewa nie tylko pod lądowisko. Na przełomie 2015 i 2016 roku padły też drzewa na placu przy ul. Sobieskiego. W ten sposób przygotował teren pod przebudowę podjazdów i poszerzenie parkingu.