Szpital w Skierniewicach: Paraliż nefrologii? Co z pacjentami?

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Dzik
Magdalena Grajnert

Szpital w Skierniewicach: Paraliż nefrologii? Co z pacjentami?

Magdalena Grajnert

Zdzisław Goździk, od ponad 30 lat szef nefrologii i stacji dializ skierniewickiego szpitala, złożył wypowiedzenie.

Zdzisław Goździk, pełniący obowiązki ordynatora oddziału nefrologii i stacji dializ, złożył wypowiedzenie. Umowa wiążąca go z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Skierniewicach wygasa z końcem marca. Dializowanych pacjentów jest ponad 80. O specjalistę klasy dr Goździka jest ciężko. Co zatem dalej z nefrologią?

Codzienność w stacji dializ

Tomasz Michałowski w skierniewickiej stacji dializ czuje się jak w domu. Nic dziwnego - jest pacjentem, który musi być dializowany cztery razy w tygodniu. To „prezent” od choroby, z jaką walczy. Tomasz od czterech lat boryka się z nowotworem, który nie chce dać za wygraną.

- Przyjeżdżam i w szatni przebieram się w piżamę. Tak przygotowany idę do swojego stanowiska - mówi Tomasz. - Pielęgniarki zaczynają podłączać maszyny i rozpoczyna się dializa.

Dializa trwa około 4 godzin. Pacjenci z reguły leżą wtedy na łóżkach, ale nie Tomasz.

Ogromny guz w jego brzuchu przesunął się i teraz uciska kręgosłup. Z tego powodu mężczyzna nie może znaleźć sobie miejsca i podczas zabiegu musi stać. Nie jest w stanie leżeć ani siedzieć zbyt długo.

Zabieg nie jest bolesny, ale trwa około czterech godzin. Po tym czasie organizm chorego jest wyczerpany. Wtedy pojawia się inny problem.

W oczekiwaniu na transport

Szpital zapewnia pacjentom transport. Do ubiegłego roku nikt się na dowóz nie skarżył. Sytuacja się zmieniła, kiedy nowy podmiot przejął obowiązek wożenia chorych na zabiegi.

- Czuję się jak worek kartofli - żali się inny pacjent, prosząc o anonimowość. - Oni uważają, że my sobie sami poradzimy, sami wsiądziemy, że możemy w nieskończoność czekać na transport. Kiedyś samochodów było więcej i wszystko wyglądało inaczej, kierowcy też byli inni, rozumieli, że mają do czynienia z chorymi.

Jak informują pacjenci, firma, która ich przewozi, nie ma specjalnie przygotowanych samochodów.

To zwykłe renault z większą liczbą foteli.

Zdarzają się kierowcy, którzy nie chcą się ruszyć ze swojego miejsca i nie interesuje ich jak pacjent sobie poradzi.

- Mamy wystawiany schodek, a inny chory pomaga i wciąga do środka - opowiada pacjent. Mężczyzna przyznaje, że są także uczynni, sympatyczni kierowcy. - Jeden jeździł z uszkodzoną ręką, nie powinien wtedy pracować. Dla nas to całe szczęście, bo on zawsze pomoże, zobaczy czy sobie radzę - mówi.

W bieżącym roku szpital planuje prowadzić inwestycje, które pozwolą na duże oszczędności, między innymi chce zredukować koszty dowozu pacjentów na zabiegi. - Szpital przygotowuje się do zakupu własnych karetek do transportu sanitarnego - informuje Paweł Bruger, rzecznik szpitala. - Według szacunkowych obliczeń pozwoli to na oszczędności na poziomie 400 tys. zł rocznie.

Kanapki lepiej wziąć ze sobą

Pacjenci zgłaszają także problem z cateringiem. Chociaż nie tak dawno zmienił się dostawca, pacjenci narzekają na jego jakość.

- Ciekaw jestem, czy pan dyrektor sam by zjadł to, co serwuje pacjentom - mówi z żalem młody mężczyzna. - Kiedy wybieram się na dializę, biorę kanapki, bo tego co serwują, nie da się zjeść. Na kolację ostatnio był plaster niby drobiowej, dietetycznej szynki i jajko z zielonym od zbyt długiego gotowania żółtkiem.

Najciekawsze, że jestem przecież na diecie dla cukrzyków, tymczasem mój talerz kompletnie się nie różnił od talerzy pacjentów na zwykłej diecie - dodaje.

Ordynator nefrologii mówi „dość”

Jak informują pacjenci, sytuacja oddziału nefrologicznego i stacji dializ uległa pogorszeniu w ubiegłym roku. Do samego funkcjonowania nikt nie ma zarzutów, placówka cieszy się doskonałą opinią. Nie ma za to lekarskiej obsady.

- Dwie młode przemiłe lekarki poszły na zwolnienia lekarskie, obydwie są w ciąży - informuje Tomasz Michałowski. - Wiadomo, że jeszcze długo ich nie będzie. W tej chwili w oddziale pracuje trzech lekarzy. Tylko trzech - podkreśla.

Lekarz powinien pracować 48 godzin tygodniowo. W miesiącu wypadają mu cztery dyżury. Łatwo policzyć, że trzy osoby nie są w stanie zapewnić właściwej opieki pacjentom.

- Obecnie zatrudnionych jest czterech lekarzy etatowych oraz czterech na umowach cywilno-prawnych - mówi Paweł Bruger. - Dwoje z lekarzy etatowych pozostaje na długotrwałych zwolnieniach lekarskich.

Rzecznik potwierdza, że pełniący obowiązki ordynatora lek. Zdzisław Goździk złożył wymówienie z pracy. - Aby uniknąć trudności z zabezpieczeniem pracy lekarzy po okresie wypowiedzenia pana Goździka, szpital poszukuje lekarza nefrologa - słyszymy od rzecznika.

Szpital informuje, że zamieścił ogłoszenie w prasie regionalnej oraz na stronie internetowej szpitala.

- Do tej pory zgłosiła się jedna kandydatura, jednak szpital, biorąc pod uwagę wynik finansowy oddziału i regulamin wynagradzania, nie był w stanie zaspokoić wysokich oczekiwań finansowych pani doktor - informuje Paweł Bruger.

Rzecznik przyznaje, że z powodu ogólnego braku specjalistów na rynku w Polsce te poszukiwania są utrudnione. Twierdzi też, że przed złożeniem wymówienia dr Goździk kilkakrotnie sygnalizował potencjalne braki w zatrudnieniu.

- Jednak nie przedstawił żadnej propozycji rozwiązania problemu poza oczekiwaniem zatrudnienia dodatkowego personelu lekarskiego. Nie przyjął również żadnej z kilku propozycji zmian organizacyjnych ze strony dyrekcji - mówi rzecznik.

Zdzisław Goździk potwierdza informacje. - Powodem złożenia przeze mnie wypowiedzenia są wielomiesięczne braki kadrowe - informuje krótko lekarz i odsyła do rzecznika szpitala po dalsze informacje.

Oddział nefrologii i stacja dializ to połączone ze sobą jednostki, do których dochodzi poradnia nefrologiczna pracująca trzy razy w tygodniu. To tutaj najczęściej następuje pierwszy kontakt pacjenta z lekarzami. Wszyscy lekarze zatrudnieni przez szpital pracują równolegle w tych trzech miejscach. Są to dr Pira, dr Durska-Wasilewska oraz dr Goździk.

Co będzie z pacjentami stacji dializ?

Skierniewicka stacja dializ to jedyna stacja między Łodzią a Warszawą. Pacjentami szpitala są nie tylko mieszkańcy Skierniewic, ale też Rawy, Łowicza czy województwa mazowieckiego.

Ponad 80 osób to stali pacjenci szpitala, dializowani codziennie, oprócz niedziel, w trzech turach. Do tego zawsze może zdarzyć się nagły przypadek wymagający takiego zabiegu.

Dializowani chorzy mają problem nie tylko z nerkami . To najczęściej ludzie po zawale, z niewydolnością serca czy udarze.

Zajmowanie się nimi wymaga wiedzy i dużego doświadczenia.

- Póki co sytuację ratują pielęgniarki - mówi Tomasz Michałowski. Pacjenci podkreślają, że niewyspani i zmęczeni lekarze mogą popełnić jakiś błąd i w końcu dojdzie do tragedii.

Jeżeli szpital nie znajdzie nefrologa albo nie zapewni właściwej liczby lekarzy zgodnie z warunkami stawianymi przez NFZ, funkcjonowanie oddziału i stacji dializ stanie pod wielkim znakiem zapytania już z końcem marca.

Magdalena Grajnert

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.