Tablica upamiętniająca zabitych więźniów Pawiaka wróci tam gdzie była
Po 10 latach zbliża się szczęśliwe zakończenie sprawy, która bulwersuje nie tylko skierniewickie środowisko kombatanckie. Chodzi o tablicę upamiętniającą rozstrzelanych 20 więźniów Pawiaka, która w 2007 roku została zdemontowana z miejsca kaźni na rogu ulic Rawskiej i Mszczonowskiej.
- Wśród osób rozstrzelanych był też mój wujek, Wacław Seliga. Sprawa tej usuniętej tablicy ciągnie się już tyle lat, miałem iść nawet do prezydenta miasta, żeby się dowiedzieć co dalej. Teraz w mieście mówi się o budowie pomnika Krasickiego czy Kozietulskiego. Wiadomo, im się te pomniki należą, ale co z tablicą upamiętniającą rozstrzelanych? - dopytuje Wiesław Trzaskowski ze Skierniewic.
W grudniu 1943 roku Niemcy przywieźli do Skierniewic 20 więźniów Pawiaka, których rozstrzelali na rogu ulicy Rawskiej i Mszczonowskiej. Według okupantów, był to odwet za zabicie dwóch żandarmów w Puszczy Mariańskiej i dwóch niemieckich żołnierzy w Żelaznej pod Skierniewicami. Zwłoki zamordowanych (oraz 20 innych rozstrzelanych w nieznanym miejscu) wywieziono. Do dziś nie udało się ustalić miejsca pochówku. W 2002 roku pamiątkową tablicę wyremontowano na koszt miasta, a wokół ułożono nową posadzkę z betonowej kostki i ustawiono ogrodzenie.
Pięć lat później pospiesznie ją zdemontowano i przeniesiono na pobliski zabytkowy cmentarz św. Stanisława, bo teren wykupił miejscowy biznesmen. Właśnie wtedy ktoś napisał sprayem na pobliskiej ścianie „Skalana pamięć narodu”. Napis widnieje do dziś.
Środowisko kombatanckie w Skierniewicach i Łowiczu zbulwersowało się już na początku, gdy okazało się, że w miejscu kaźni stanie trzykondygnacyjny budynek mieszkalny, w którym na parterze znajdzie się część handlowo-usługowa, w tym kawiarnia. Strony doszły jednak do porozumienia: ustalono, że na froncie budynku znajdzie się miejsce na wyeksponowanie nowej tablicy upamiętniającej wojenną tragedię.
- Wśród zamordowanych był mój dziadek, Stanisław Gospoś z Bobrownik oraz jego koledzy z Parmy, Bełchowa i Polesia. Dla rodzin zamordowanych róg ulicy Rawskiej był jedynym miejsce pamięci o ich bliskich - kilka lat później, gdy tablica ciągle nie wracała na swoje miejsce, mówił Bolesław Kowalski z Bobrownik w powiecie łowickim, a Janusz Chojecki, skierniewicki biznesmen i nabywca placu przyznawał, że podjęta w 2007 roku decyzja o szybkim usunięciu tablicy była pochopna. - Przeniosłem ją, bo nie wiedziałem, że będę miał problemy z budową. Sądziłem, że stanie się to raz-dwa i tablica znajdzie eksponowane miejsce na froncie nowego budynku - mówił.
Budowa nie ruszyła przez 10 lat ze względu na protesty mieszkańców pobliskiego bloku, którzy wraz z nowym budynkiem widzieli problemy związane z wjazdem na ich posesję oraz z parkowaniem samochodów. Także starania skierniewickiego koła Polskiego Związku b. Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, by tymczasowo tablicę zamontować na ścianie pobliskiego banku, nie przyniosły rezultatów.
Obecnie widać szczęśliwy finał.
- Dostałem pozwolenie na budowę i chciałbym zacząć jak najszybciej - mówi Janusz Chojecki.
Stan surowy zamknięty planuje na koniec tego roku, natomiast otwarcie obiektu na koniec września 2018 roku.
- Oczywiście na budynku będzie bardzo dobrze eksponowane miejsce na pamiątkową tablicę - zapewnia biznesmen.