Terapia nieco wybrakowana

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Burzyński
Agnieszka Kubik

Terapia nieco wybrakowana

Agnieszka Kubik

Zamiast ogrodu sensorycznego przy siedzibie Wspólnej Troski powstała fuszerka. Za 238 tys. złotych.

W ramach budżetu obywatelskiego przy siedzibie Stowarzyszenia Wspólna Troska (na tyłach PWSZ przy ul. Batorego) miał powstać ogród sensoryczny pn. „Terapia w ogrodzie”.

Ogród powstał, ale daleko mu do ideału: fontanna, mająca być najważniejszym elementem, nie działa jak należy (woda spływa do środka, a winna lecieć po płytkach tworząc mgiełkę); trawa posiana - jak mówią szefowe stowarzyszenia - na klepisku, zamiast na świeżo nawiezionej ziemi, rośnie byle jak, a elementy małej architektury, jak skrzynie czy ławeczki, mimo wcześniejszych poprawek, i tak się rozchodzą. Kwiaty w donicach wyglądają na pousychane. Całość sprawia wrażenie zwykłej fuszerki - i Ewa Kaźmierczak oraz Grażyna Socha ze stowarzyszenia tak to właśnie odbierają. - Firma się nie sprawdziła - mówi prezes stowarzyszenia Ewa Kaźmierczak. - Ale czego się spodziewać, gdy większość prac była wykonywana w listopadzie i grudniu, nawet wtedy, gdy chwyciły już mrozy.

Przetarg na realizację zadania wygrała firma Grzegorza Fiślaka ze Skierniewic, ale wszelkie prace wykonywali pracownicy związani z firmą Adama Sękalskiego i generalnie pp. Sękalskich. Jak to możliwe?

- Gdy obok pana Fiślaka stała pani Agnieszka Sękalska, powiedział, że to jego pracownica - mówi Grażyna Gruchała, zastępca naczelnika wydziału inwestycji skierniewickiego ratusza. - Pan Fiślak nie zgłosił nam, że jakaś inna firma będzie podwykonawcą, więc dla nas pp. Sękalscy nie są żadną stroną.

Grzegorz Fiślak - który nie chciał z nami rozmawiać - nie zgłosił do ratusza żadnego podwykonawcy, ale już pp. Sękalscy wynajęli „zleceniobiorcę” z Piaseczna, Janusza Kossakowskiego.

- Podpisywałem umowę z Adamem Sękalskim - mówi pan Janusz, którego zadaniem była budowa systemu nawadniającego - i od pp. Sękalskich, seniora oraz córki i synów, bo chyba ze wszystkimi rozmawiałem, do dziś nie mogę wyegzekwować zapłaty. O tym, że przetarg wygrał pan Fiślak dowiedziałem się w momencie, gdy poszedłem do prezydentów miasta prosić o pomoc. Powiedzieli mi, że to on jest stroną, a nie Sękalscy, i nie mogą mi pomóc - dodaje.

Janusz Kossakowski twierdzi,
że nawodnienie zrobił w listopadzie, odbiór całej inwestycji nastąpił w maju 2017 roku, a pierwsze 15 tys. zł dostał dopiero w czerwcu. Po wielu telefonach i monitach udało mu się wywalczyć kolejne 5 tys. zł. Na ostatnie 5 tys. zł wciąż czeka.

- Jestem tą sytuacją bardzo zdenerwowany, bo pracę wykonałem, a na pieniądze wciąż czekam - mówi pan Janusz.
Tymczasem kwota 238 tys. zł została przelana Grzegorzowi Fiślakowi w czerwcu. Stało się to po odbiorze ogrodu sensorycznego, który nastąpił 15 maja, i który podpisali: naczelnik wydziału inwestycji UM Aneta Płocka, Grażyna Socha i Joanna Pilarska ze stowarzyszenia, Grzegorz Fiślak oraz kierownik budowy Andrzej Borek.

Tuż po odbiorze prezes Ewa Kaźmierczak oraz skarbnik Elżbieta Melon poszły jednak po rozum do głowy i napisały do ratusza pismo, w którym wypunktowały uwagi co do wykonawstwa ogrodu. Pismo zostało doręczone naczelnik wydziału w obecności inspektora nadzoru 22 maja, ale dziwnym trafem nie ma go w teczce z dokumentacją dotyczącą inwestycji.

Agnieszka Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.