Lokalni działacze PiS załamują ręce nad decyzją swoich szefów z centrali. Jeszcze wczoraj Leszka Trębskiego mieli nienawidzić ...
(dzięki wieloletniej współpracy z prezydentem w radzie miasta szło im to nienawidzenie całkiem nieźle), a już następnego dnia zmuszeni byli go pokochać.
– Jak my ludziom w oczy mamy spojrzeć – mówi jeden z nich. – Chcieliśmy powiesić plakat jednego z naszych na bramie, to wyskoczyła kobita i pyta, jaka to partia. Mówimy, że PiS. A Trębskiego popiera czy nie? – dopytywała. – Gdzie tam, absolutnie nie! – zarzekaliśmy się. – To wieszajcie – zgodziła się. Teraz jak się dowie, że jednak go popieramy, to weźmie nas za ostatnich kłamczuchów! I jeszcze łomot nam sprawi!