Trafiła na bruk, odkryła pasję

Czytaj dalej
Fot. Marta Denisiuk
Marta Denisiuk

Trafiła na bruk, odkryła pasję

Marta Denisiuk

Beata Seliga swoje zamiłowanie do rękodzieła odkryła kilka lat temu. Od tego czasu jej życie zawodowe nabrało rozmachu. - Po ponad dwudziestu latach pracy zostałam nagle zwolniona. To był kop, który zmienił moje życie - mówi Beata Seliga, właścicielka pracowni rękodzieła w Skierniewicach.

Dla wielu ludzi utrata etatowej pracy to życiowa tragedia, która wywołuje same czarne myśli. Jednak znacznie łatwiej odnajdziemy się w nowej sytuacji, jeśli szybko przystąpimy do działania.

Bywa, że nieplanowana zmiana może okazać się zmianą na lepsze.

Skierniewiczanka Beata Seliga, właścicielka pracowni rękodzieła, zanim założyła swoją działalność i zajęła się techniką decoupage, pracy na poczcie poświęciła ponad dwadzieścia lat swojego życia.

Jak sama przyznaje, gdyby nie jej problemy zdrowotne pewnie w pocztowym okienku tkwiłaby do dzisiaj...

Kłopoty ze zdrowiem niemile widziane

Zmiany w życiu pani Beaty przyszły wraz z kłopotami ze zdrowiem. Pamięta, że świat się jej zawalił, gdy realną perspektywą był wózek inwalidzki. - Miałam ogromne problemy z kręgosłupem. Były długoterminowe zwolnienia, wyjazd do sanatorium - opowiada z przejęciem pani Beata. - W momencie kiedy podupada zdrowie, długi czas nie ma cię w pracy. Nikt się tobą nie przejmuje, a ty stajesz się mało atrakcyjnym pracownikiem.

Zmartwienia chodzą parami, doszło więc nowe: zwolnienie z pracy. Boże, co ja teraz będę robić? - myślała przerażona.

- Całe moje życie zawodowe to poczta, pracę zaczęłam zaraz po ogólniaku. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nic nie umiem - opowiada. - Zanim jeszcze mnie zwolniono, szukałam pomysłu na siebie. Przekopałam internet i tak trafiłam na decoupage. Zadzwoniłam pod numer znaleziony na stronie i zapytałam, czy kompletny laik może nauczyć się tej sztuki. „Owszem” - usłyszałam.

Gdy hobby staje się sposobem na życie...

Pani Beata w przeciągu pół roku poznała tajniki decoupage. Na krótki czas po chorobie wróciła jeszcze na pocztę.

Decoupag’em zajmowała się jedynie hobbystycznie. Wiedziała jednak, że to, co robiła do tej pory, kompletnie nie pozwalało jej się rozwijać.

- Miałam poczucie, że czas ucieka mi przez palce, ale gdyby nie zwolnienie z pracy, pewnie nigdy bym się nie odważyła na zmianę. To, gdzie jestem dzisiaj, to zasługa mojej determinacji - wyznaje. - Na poczcie musiałam robić i mówić co mi kazano, choć często się z tym nie zgadzałam. Tutaj jest zupełnie inaczej: jestem na swoim.

Niełatwe początki

Początki nie były jednak kolorowe. Pracownią pani Beaty było niewielkie mieszkanie w bloku, gdzie miejsca na przybywające sprzęty szybko zaczęło brakować. Po kilku nieudolnych próbach i staraniach o dofinansowanie w urzędzie pracy - udało się zdobyć pieniądze.

Marzenie o tym, by hobby stało się sposobem na życie, ziściło się.

Pani Beata od dwóch lat prowadzi sklep ze swoimi pracami. To jednocześnie jej pracownia. Ciągle się rozwija. Oprócz sklepu prowadzi też bloga i fanpage na Facebooku.

- Raz jest lepiej, raz gorzej, ale nie żałuję. Śmiało mogę teraz powiedzieć, że moja praca jest moją pasją - mówi. - Kobieta w wieku 50 lat zaczyna wszystko od nowa? To jest możliwe! - podkreśla z mocą.

Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia

Początkowo zajmowała się małymi rzeczami, potem pojawiły się meble.

- Zajmuję się wszystkim, co z rękodziełem jest związane. Cała sztuka decoupage polega na tym, żeby dla osoby, która się na tym nie zna, dzieło wyglądało na malowane - mówi. - Nadawanie meblom nowego życia jest jednak moim ulubionym zajęciem. Na wielkogabarytowe rzeczy wynajmuję garaże lub zamówienia robię bezpośrednio u klienta. Jedynym ograniczeniem jest moja wyobraźnia...

Beata Seliga swoją wiedzą i umiejętnościami chętnie dzieli się z innymi. W swojej pracowni organizuje warsztaty z techniki decoupage.

- Ludzie czasem pukają się w głowę i mówią, że sama sobie robię konkurencję - zdradza. - Ja tak nie uważam, bo każdy z nas ma swój styl i te prace są zupełnie różne.

Sztuka inspiracji

Pomysły na nowe projekty najczęściej przychodzą ... w nocy.

- Przy łóżku zawsze mam notes i długopis - śmieje się. - Gdy coś mi się przyśni od razu zapisuję, bo rano już się tego nie będzie pamiętało. Często jest też tak, że kupuję jakiś przedmiot, np. kufer czy lampę, i nie mogąc się doczekać aż go przerobię, zarywam noce. Wszystko może być materiałem, to kwestia spojrzenia na przedmiot - przekonuje pokazując estetyczne cudeńka, powstałe z, wydawałoby się, niepotrzebnych rzeczy.

W zgodzie z naturą

Poza rękodziełem Beata Seliga kocha rośliny i zwierzęta. Wkrótce spełni swoje kolejne marzenie, którym jest domek na wsi. - Myślę, że owocnych prac będzie tam przybywać - kwituje.

Marta Denisiuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.