Po blisko roku od tragicznych wydarzeń z sierpnia 2016 roku zakończy się proces Renalda S., który miał spowodować śmiertelny wypadek.
Sędzia Małgorzata Szubert - Fiałkowska zapowiedziała, że 7 sierpnia zakończy przewód sądowy w procesie Renalda S. 22-letni mieszkaniec Łowicza jest oskarżony o spowodowanie po pijanemu wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Do tragedii doszło w sobotę, 27 sierpnia ubiegłego roku tuż po godzinie 23 pod Łowiczem na drodze wojewódzkiej 703 na wysokości wsi Bocheń.
Pięcioro młodych mieszkańców powiatu łowickiego jechało nissanem micrą z Bielaw do Łowicza, aby kupić alkohol. Pili już wcześniej. Wyjątkiem była 21-letnia Klaudia K. W jej organizmie nie stwierdzono śladów alkoholu. Przed tragiczną śmiercią zażywała natomiast amfetaminę. W pojeździe znajdowało się jeszcze czterech młodych mężczyzn.
Nissan micra należał do matki jej chłopaka Adriana S., który także poważnie ucierpiał w czasie wypadku. Według ustaleń śledczych pojazdem kierował 21-letni wtedy Renald S. Kierowca micry miał w organizmie 1,3 promila alkoholu.
Podejrzany mężczyzna miał jechać bardzo szybko. Wedle relacji części osób znajdujących się w aucie prędkość micry dochodziła do 120 kilometrów na godzinę. Kierowca miał kłopoty z opanowaniem pojazdu. Kilka razy wjeżdżał nim na przeciwległy pas ruchu i wracał na swój. Renald S. był nawet proszony przez pasażer, aby zwolnił. Na nic to się jednak nie zdało i pod Łowiczem kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który wypadł z drogi, uderzył w skarpę przydrożnego rowu i dachował. Z wnętrza pojazdu wypadła Klaudia T. Dziewczyna zginęła na miejscu na skutek odniesionych obrażeń wewnętrznych.
Renald S., po przyjeździe na miejsce policji, nie przyznał się do winy. Twierdził, że to nie on kierował micrą, a nieznany mu mężczyzna, który uciekł w pobliskie pola. Postawienie łowiczanina w stan oskarżenia wiązało się z obciążającymi go zeznaniami pozostałych pasażerów nissana oraz mężczyzny, z którymi spożywali oni alkohol w Walewicach.
Zdaniem Grzegorza Stefańskiego, adwokata oskarżonego 21-latka nie ma twardych dowodów na potwierdzenie faktu, że feralnego dnia jego klient prowadził micrę. Obrońca wskazuje także, że osoby obciążające 22-latka są „kolegami”, a Renald S. był dla nich osobą obcą. Pełnomocnik po raz kolejny wnioskował do sądu o przesłuchanie pasażerów pojazdu przy pomocy wykrywacza kłamstw. Sędzia Małgorzata Szubert - Fiałkowska odrzuciła jednak wniosek w sprawie badań wariograficznych.
Inna linia obrony Renalda S. zakłada, że dziewczyna uszła z życiem z wypadku w Bocheniu, a następnie została ona potrącona śmiertelnie przez inne auto, który poruszało się drogą wojewódzką 703. Na taką możliwość wskazywał lekarz pogotowia ratunkowego, które zostało wezwane na miejsce ubiegłorocznej tragedii.
Biegli sądowi z zakresu kryminalistyki i rekonstrukcji wypadków drogowych stanowczo odrzucają tę hipotezę. - Nie ma możliwości, aby oskarżony nie odpowiadał za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym - zeznał przed sądem jeden z przesłuchiwanych biegłych. - Do śmierci pasażerki nissana nie przyczynił się kierowca innego pojazdu.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że przesłuchiwani biegli niejednokrotnie wskazywali, że pojazd został nieprawidłowo zabezpieczony na policyjnym parkingu. W środku stała woda oraz rosła roślinność. Zbyt późno zebrano także ślady zapachowe.
Rafał Klepczarek