Trawnik przed Białym Domem się nie umywa
Do Makowa przyjechał za „kiecką”. Podczas swoich dalekich wojaży szuka adrenaliny. Palił 40 papierosów dziennie.
Jerzy Stankiewicz żonę Annę, makowiankę, poznał na stacji obsługi pojazdów.
-Stację prowadził mój kolega ze studiów. Ania przyjechała na przegląd...- zdradza tajemniczo.
Państwo Stankiewicz tworzą udane małżeństwo od 37 lat. Mają troje dzieci: córki Aleksandrę i Annę oraz syna Michała.
Jerzy Stankiewicz z samorządem jest związany od początku jego istnienia. Cieszy się, że poprzez swoje działania może pomagać innym. -To moja pasja. Kocham ludzi. Jestem człowiekiem stadnym - wyznaje.
Jak zdradza wójt, poza pracą w samorządzie jego największą pasją są podróże. Na swoje wojaże nie zabiera jednak rodziny. -Odpoczywam aktywnie. Z żoną i dziećmi byłem ostatni raz na wakacjach w Bułgarii dwadzieścia pięć lat temu - wyznaje. -Gdyby było trochę bliżej po trzech dniach już bym wrócił do domu... - śmieje się.
W swoich podróżach- samotnych lub w grupie znajomych- stawia sobie wyzwania. Pływał po Nilu, Missisipi, Wołdze, Jangcy; zwiedził Amerykę, Tybet czy Centrum Lotów Kosmicznych w Houston. To nie wszystko.
-Podróże są wcześniej odpowiednio zaplanowane. Musi być adrenalina. Swoją pierwszą podróż odbyłem mając pięć lat - śmieje się. -Poszedłem „w świat”... Podobno rodzice trochę mnie szukali.
Na co dzień Jerzy Stankiewicz najlepiej wypoczywa pracując w przydomowym ogrodzie. Kosi trawę, przycina gałęzie.
-Byłem w Waszyngtonie i śmiało mogę powiedzieć, że trawnik pod Białym Domem nijak się ma do mojego - śmieje się wójt Makowa.
Spokoju szuka czytając książki historyczne lub ucząc się angielskiego. Ostatnio zagłębia się w historię Tatarów. Wolne wieczory spędza oglądając mecze piłki nożnej i siatkówki.
Wójt przez wiele lat walczył też z nałogiem tytoniowym. Okoliczności sprawiły, że tę walkę udało się wygrać. -Zacząłem palić na studiach. Był moment, że paliłem 40 papierosów dziennie -wyznaje. -W 2007 roku miałem zawał -na własne życzenie. Wszystko się przewartościowało.