Drzewa na cmentarzu św. Józefa, często wiekowe, niewątpliwie zdobią zabytkową nekropolię. Bywa jednak, że stwarzają zagrożenie - nie tylko dla pomników nagrobnych, ale przede wszystkim dla osób odwiedzających groby bliskich. Potwierdziła to niedawna burza.
- Kiedy przyszłam odwiedzić grób mojej mamy i siostry, zobaczyłam przykrywający go ogromny konar, który wiatr odłamał z rosnącego nieopodal klonu - opowiada Ewa Baranczewska.Sytuacja miała miejsce w niedzielę (15.07), kiedy nad Skierniewicami przeszła burza. Mierzący około 7 - 8 metrów długości konar przygniótł grobowiec Baranczewskich oraz sąsiedni grób. Na szczęście obeszło się bez zniszczeń, ale przede wszystkim - bez ofiar.- Konar upadł dokładnie w miejscu, w którym zwykłem zatrzymywać się, by „porozmawiać” ze zmarłą żoną. Gdybym wtedy tam stał... - mówi Robert Baranczewski. Ale, jak zauważają oboje, klon rośnie przy ruchliwej alejce. W dodatku nieopodal znajduje się grób małej dziewczynki; jej rodzice przychodzą na cmentarz z kilkuletnią córką, dziewczynka w zasięgu konarów drzewa.
Jedyny przypadek w tym roku...
- Na usunięcie każdego drzewa musimy mieć zgodę konserwatora zabytków - wyjaśnia Zdzisław Kowalczyk, zajmujący się utrzymaniem cmentarza. - W tej chwili mamy zgodę na wycięcie mocno pochylonej brzozy przy głównej alei oraz jednego dębu, wystąpiliśmy też o pozwolenie na wycinkę kilku kolejnych drzew.Wycinka dębu i brzozy, która mocno pochyla się nad grobami w pobliżu pomnika poległych podczas okupacji harcerzy przy głównej alei cmentarza, ma nastąpić w najbliższych dniach, kiedy pozwoli na to pogoda. Jak podkreśla, w pierwszej kolejności do wycinki kwalifikują się drzewa chore lub suche oraz te, które zagrażają bezpieczeństwu. W ostatnim czasie nie doszło do wypadku ani uszkodzenia grobu przez konary.- Niedzielne zdarzenie było jedynym w tym roku - podkreśla.
...ale nie pierwszy w ogóle
Do niebezpiecznych zdarzeń dochodziło jednak w poprzednich latach. - Przed dwoma laty wiatr złamał rosnący w pobliżu klon, który runął na groby. Pień ułamał się na wysokości około 4 metrów. Okazało się, że był w środku pusty - wspomina Robert Baranczewski. Problemy z drzewami na cmentarzu św. Józefa miała też Mirosława Majcher. - W 2013 roku dwukrotnie występowałam do proboszcza z pismem o wycięcie klonu, którego korzenie rozsadzały grób, ale wtedy konserwator zabytków nie wyraził zgody - opowiada. - Musiałam zmienić nagrobek.
Trudny wybór: piękno albo bezpieczeństwo?
- Nasz cmentarz jest piękny i drzewa niewątpliwie go zdobią - przyznaje Robert Baranczewski. - Nie jestem zwolennikiem ich wycięcia, ale trzeba pamiętać o bezpieczeństwie. Może wystarczy tylko przyciąć niektóre konary, trochę przyciąć korony drzew...
- Duża część tych drzew to samosiejki, nie rozumiem, dlaczego mają być ważniejsze od bezpieczeństwa - przekonuje Mirosława Majcher.Jak podkreśla, u proboszcza nie znalazła poparcia dla swoich starań o wycinkę, sama musiała przekonywać panią konserwator.
Teraz o interwencję u proboszcza zamierzają zabiegać także państwo Baranczewscy,- Przygotowaliśmy pismo i wybieramy się na spotkanie z proboszczem w tej sprawie - mówią.
„W imieniu bezpieczeństwa ludzi i ich majątku zwracamy się o natychmiastowe podjęcie działań w celu usunięcia opisanego klonu” - napisali.
Do tematu wrócimy w kolejnych wydaniach naszego tygodnika.