Truposze przy drodze i popękany asfalt - czyli druga strona medalu
Topole, z uporem sadzone przed laty przy drogach, zupełnie się nie sprawdzają. Czy miasto ma plan jak uzupełnić nasadzenia, żeby wytrzymały próbę czasu?
Wycinka drzew w mieście budzi duże emocje. Nasi Czytelnicy z reguły są zaniepokojeni, chociaż w przypadku niektórych gatunków nie warto wszczynać alarmu. Dotyczy to m.in. popularnej topoli.
- To gatunek krótkowieczny, szybko rosnący, o mało wartościowym drewnie, nienadającym się do gospodarczego wykorzystania - mówi Jan Krzewiński, prezes INSAD-Prusy sp. z o.o. - Ponadto drewno topoli jest kruche i przy niewielkim podmuchu wiatru gałęzie się łamią i spadają na jezdnię.
Specjalista dodaje, że korzenie topoli są bardzo agresywne i wrastają pod jezdnię niszcząc jej strukturę, dlatego ten gatunek nie nadaje się do nasadzeń przy drogach czy ulicach. W wielu miejscach posadzone są gatunki drzew, które nie powinny się tam znaleźć.
- Proszę popatrzeć jak wyglądają ,,zabytkowe” lipy przy drodze w kierunku Dębowej Góry - dodaje Jan Krzewiński. - Stoją takie ,,truposze” i ani to nie jest ładne, ani pożyteczne, a jeszcze stwarza zagrożenie! Dodatkowo proszę spojrzeć, jak w okresach suszy wyglądają uprawy na polach w okolicy drzew przydrożnych. Nikt nie bije na alarm, że rolnicy mają mniejszy plon, że płacą podatek za ten grunt, że wydali pieniądze na nasiona na nawozy, że na drodze jest popękany asfalt i dziury w jezdni, bo korzenie rosną pod drogą.
W takim razie aż korci, żeby zapytać, jaki plan mają samorządowcy w stosunku do nowych nasadzeń? Czy jest to część większego, przemyślanego projektu, czy tylko urzędnicze widzimisię?
- W alei Niepodległości zostaną posadzone lipy i platany - mówi Arkadiusz Kopczewski z biura prasowego skierniewickiego magistratu. - Drzewa są wybierane pod kątem odporności na sól i warunki pogodowe. Część nowych nasadzeń już wykonano, kolejne zaplanowano jesienią.
Sadzeniem drzew zajmuje się także Skierniewicka Spółdzielnia Mieszkaniowa.
- Raczej sadzimy drzewa parkowe niskie, nie topole czy wierzby, tylko klony jesionolistne i jarzębiny - wyjaśnia prezes Krzysztof Tułacz.
Przed wojną większość dróg była obsadzona drzewami owocowymi, które były także siedliskiem pożytecznych organizmów i ptaków.
- Dopiero w nowym ustroju, za przykładem Związku Sowieckiego, zaczęto sadzić topole i inne „barachło” - mówi Jan Krzewiński. - Może warto by było opracować jakiś plan i zestaw gatunków, które można sadzić w określonych miejscach? We wszystkim potrzebny jest rozsądek i pewien umiar. Pora, by sadzeniem drzew przy ulicach zajmowali się fachowcy, a nie dyletanci - dodaje prezes Krzewiński.