Trzy puchary dla SkierVelo podczas Głowno Gold Race
12 maja ruszyła w Głownie karuzela cyklu wyścigów Road Tour, organizowanych przez znanego kolarza Cezarego Zamanę. To właśnie na sukcesy w tej serii, której finał odbędzie się w ostatni weekend września w Skierniewicach, liczą kolarze skierniewickiego zespołu SkierVelo.
Głowno Gold Race, bo tak nazywa się wyścig po drogach Głowna i okolic, organizowany jest od pięciu lat i urósł do rangi jednej z bardziej prestiżowych imprez kolarskich między Łodzią a Warszawą. O jej wyjątkowości i prestiżu świadczy fakt, że dokładnie po tych trasach, swoją formę do Tour De France szlifował znany polski kolarz Dariusz Baranowski. To właśnie on, obok Cezarego Zamany, jest współorganizatorem i głównym promotorem ścigania w tych okolicach.
Na starcie tegorocznego wyścigu zobaczyć można było wielu byłych znanych kolarzy, medalistów mistrzostw Polski, Europy oraz zdobywców medali olimpijskich, a obok nich w szranki stanęli amatorzy z całego kraju. Rywalizacja tradycyjnie podzielona była na dwa dystanse - ½ Pro (56 km) i Pro (100 km). Na krótszym dystansie SkierVelo reprezentowała silna drużyna złożona z Arkadiusza Falkowskiego, Jędrzeja Lenarcika, Roberta Lorenca, Rafała Michalskiego oraz Macieja Sobkiewicza. Reprezentantem drużyny na dystansie Pro był Mateusz Kazimierczak.
Wyścig dla skierniewickiej drużyny zakończył się dużymi sukcesami. Jędrzej Lenarcik, po efektownym finiszu z peletonu, ukończył rywalizację na dystansie ½ Pro na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej oraz drugim miejscu w klasyfikacji zawodników w wieku 30-39 lat.
- Od listopada zeszłego roku przygotowywałem pierwszy szczyt formy właśnie na ten wyścig. Jak widać przyszedł on w dokładnie w zaplanowanym momencie - mówi Jędrzej Lenarcik.
Mateusz Kazimierczak, po długiej ucieczce uformowanej już na dziesiątym kilometrze rywalizacji, dojechał jako dwunasty zawodnik klasyfikacji generalnej dystansu Pro i jako pierwszy zawodnik kategorii wiekowej zawodników w wieku 20-29 lat. - Po raz kolejny wyścig ułożył się już na początku. Jazda na wysokich obrotach od startu to coś czego jeszcze mój organizm nie lubi - mówi zawodnik.
Niestety na dystansie ½ Pro, na około 5 km przed metą, jeden z zawodników zespołu brał udział w kraksie, zakończonej na całe szczęście tylko stłuczeniami i stratami w sprzęcie.