Urszula Majewska ze Skierniewic dziękuje za uratowanie życia
Urszula Majewska, pogryziona przez psy mieszkanka, postanowiła podziękować za uratowanie życia.
Niecodzienne i bardzo wzruszające dla wszystkich spotkanie odbyło się w miniony wtorek w skierniewickim szpitalu. Urszula Majewska, skierniewiczanka, którą w październiku ubiegłego roku bestialsko pogryzły psy na polach przy ul. Unii Europejskiej, postanowiła podziękować tym wszystkim, którzy uratowali jej wówczas życie.
Pani Urszula, która przeszła kilka poważnych operacji i tak naprawdę cudem przeżyła, wręczyła kilka symbolicznych statuetek m. in. Piotrowi Moskwie. To właśnie on jako pierwszy pospieszył na ratunek odciągając rozwścieczone psy oraz powiadamiając pogotowie. Urszula Majewska nazwała go swoim "wybawcą", bo gdyby nie jego bohaterska postawa, czworonogi zagryzłyby kobietę na śmierć.
Podziękowania usłyszeli także członkowie zespołu medycznego dyżurujący wówczas w szpitalu: lekarze Grażyna Cibińska, Kamil Kniczek, Michał Rejman i Joanna Hycak; pielęgniarki Anna Milczarek i Hanna Piotrowska-Michalak oraz ratownik Adam Szpakiewicz. Wśród zebranych znalazł się także ks. Paweł Piontek, który wraz z grupą wiernych modlił się o zdrowie dla Urszuli Majewskiej w kościele garnizonowym. Na koniec prezent i podziękowania na ręce pani Urszuli złożył dyrektor szpitala, Jacek Sawicki.
- Pani Majewska jest przykładem, że pacjent nigdy nie powinien się poddawać i zawsze winien walczyć o swoje życie - powiedział.
Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku. Kobietę, która wyszła wieczorem na pobliskie pola zebrać dziką różę na konfitury, zaatakowały trzy psy. Została przez nie bardzo dotkliwie pogryziona. Kilka tygodni wcześniej zaatakowana przez psy została inna skierniewiczanka. Na szczęście pani Magdzie udało się uciec.
Sprawą zajęła się prokuratura, która ustaliła, że właścicielem dwóch z atakujących psów jest Jerzy G. Mężczyzna usłyszał już zarzuty, a niedawno do skierniewickiego sądu trafił akt oskarżenia.