Veka nie da kasy na piłkę nożną

Czytaj dalej
Fot. Bartosz Nowakowski
Bartosz Nowakowski

Veka nie da kasy na piłkę nożną

Bartosz Nowakowski

Sparing Unii z Widzewem pokazał, jak długą drogę do przebycia ma skierniewicka piłka nożna.

Choć mecz pomiędzy Unią Skierniewice a Widzewem Łódź (wynik 1:5) był tylko spotkaniem sparingowym to kolejny raz w sportowym świecie lokalnym wywołał wśród sympatyków gorącą dyskusję na temat sytuacji skierniewickiej piłki nożnej. Na naszych łamach już niejednokrotnie pisaliśmy, że jest ona w kondycji gorszej niż złej.

Przyczyn takiej sytuacji można upatrywać na wielu płaszczyznach: skonfliktowane środowisko (trzy, a nawet cztery kluby w mieście), brak wyrobionej koncepcji, zaprzepaszczone wieloletnie szkolenie, słaby poziom zarówno w regionie, jak i całym województwie łódzkim, zaniedbana infrastruktura, etc.

Lecz sobotni mecz udowodnił jeszcze jedną sprawę. Pokazał, że kibice chcieliby przychodzić na stadion, aby obejrzeć piłkarskie widowisko. I nie mówimy tutaj o kilku „leśnych dziadkach”, którzy chętnie popatrzą na kopaną w okręgówce, a o zdecydowanie wyższym poziomie.

Potrzebna jest duża kasa

Można zrobić sobie wycieczkę po piłkarskiej mapie Polski i znaleźć wiele przykładów, które mogłyby zawstydzić Skierniewice. Ale przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że piłka nożna to dziś wielki biznes i duże, niezbędne pieniądze. Na dobrą sprawę od czwartej ligi zaczynają się finansowe schody.

Warta Działoszyn, a także Ner Poddębice, w poprzednim sezonie, kiedy walczyły o awans do III ligi, posiadały budżety na poziomie 120-170 tysięcy złotych. Trzecioligowy ŁKS w tym sezonie ma największy budżet w stawce, oscylujący wokół kwoty miliona złotych. O wyższych ligach nie ma co nawet marzyć. Dla samego porównania Górnik Łęczna (20-tysięczna miejscowość) w Ekstraklasie dysponuje 10 milionami złotych.

Płynie jasny wniosek, że potrzebne są pieniądze prywatnego inwestora, ponieważ miasto nie udźwignie utrzymania piłkarskiego klubu. Choć tutaj też można podać kilka przykładów. Sosnowiec (215 tys. mieszkańców) daje na pierwszoligowe Zagłębie ok. 4 milionów złotych, ale dochodzą także sponsorzy. Szukając porównywalnej miejscowości, a nawet mniejszej, to Bytów przeznacza na klub 230 tys. złotych.

Lokalne firmy odmawiają

Z pewnością warto upatrywać finansowej szansy w prywatnych spółkach, które działają w regionie. Pierwsza myśl to Veka Polska, zajmująca się systemami okiennymi.

- Były prowadzone rozmowy, ale na dzień dzisiejszy nie ma planów, aby sponsorować klub w Skierniewicach. Nie chcemy wsadzać kija w mrowisko, a doskonale zdajemy sobie sprawę jak skonfliktowane jest lokalne środowisko piłkarskie - mówi Elżbieta Grzeczyńska, specjalistka od reklamy w Veka Polska.

Trudno nie zgodzić się z taką strategią.

Na poziomie ligi okręgowej, a nawet IV ligi firma nie zyska żadnego rozgłosu, a jak podkreśla również Elżbieta Grzeczyńska Veka dba o swoją markę i chce kojarzyć się z jak najlepszą jakością.

Krzysztof Jażdżyk, prezydent Skierniewic, na początku roku potwierdzał, że będzie rozmawiał z Veką, aby rekomendować Unię Skierniewice.

W podobnym tonie wypowiada się spółka budowlana Mirbud.

- Nasza strategia zakłada dywersyfikację wsparcia sponsorskiego, a nie skoncentrowanie środków na jednym klubie czy też stowarzyszeniu - mówi Sylwia Pawlina, specjalista ds. PR w spółce Mirbud.

Obawy spółek są w pełni uzasadnione. Po pierwsze piłka nożna jest czasem studnią bez dna, o której przekonał się niejeden inwestor w Polsce.

Lecz obie spółki jednogłośnie podkreślają, że wspierają i będą nadal wspierać mniejsze inicjatywy sportowe, skierowane głównie do młodzieży i dzieci.

Kartoflisko miejskie

Budowanie klubowych struktur, a w dalszej kolejności drużyny to na dobrą sprawę kropla w morzu przy podstawowych sprawach, jakie są niezbędne do gry. Chodzi przede wszystkim o infrastrukturę, która w Skierniewicach jest w opłakanym stanie. Stadion miejski przy ulicy Pomologicznej nie spełnia żadnych norm bezpieczeństwa. Problemy mogą pojawić się już w IV lidze, a o klasę wyżej żaden klub nie otrzyma licencji z takim „kartofliskiem”.

Stadion to jedna kwestia, następna to baza treningowa. Pomimo funkcjonujących orlików w mieście nadal istnieje problem z dopasowaniem treningów dla wszystkich grup młodzieżowych.

To, że można szybko wybudować 5-tysięczny stadion udowodniła Termalica Bruk-Bet Nieciecza (wieś, 750 mieszkańców), która wystawiła obiekt w... cztery miesiące.

Wszystko sprowadza się znów do kasy
. W Skierniewicach stadionu piłkarskiego nie będzie. Za 4 miliony powstanie boisko do hokeja na trawie.

Bartosz Nowakowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.