W Makowie uratowali rannego bociana Wojtka

Czytaj dalej
Sławomir Burzyński

W Makowie uratowali rannego bociana Wojtka

Sławomir Burzyński

W ostatni weekend rannego boćka znalazł przy swojej posesji Adam Cebula z Makowa-Kolonii. Agnieszka Placek z Urzędu Gminy w Makowie zajęła się organizacją pomocy dla rannego ptaka.

Młody bocian prawdopodobnie nie odleci jesienią do Afryki. Podczas nauki latania zranił się w skrzydło i dzięki mieszkańcom wsi Maków-Kolonia w powiecie skierniewickim trafił do ośrodka rehabilitacyjnego dla zwierząt.

W ostatni weekend boćka znalazł przy swojej posesji Adam Cebula z Makowa-Kolonii. Ptak z trudem chodził po pobliskim polu i nie był w stanie poderwać się do lotu.

- Mąż to wielbiciel zwierząt i zaraz się boćkiem zaopiekował - śmieje się Zofia Cebula. - Tu obok mamy od wielu lat gniazdo bocianów i w tym roku cztery młode uczyły się latać, widać jeden w druty uderzył i skrzydło sobie uszkodził - zastanawia się kobieta.

Gospodarz zaniósł bociana na podwórko, napoił, a żona nakarmiła pasztetem. Zrobił też prowizoryczną zagrodę, a przy okazji nadał imię swojemu podopiecznemu: Wojtek. Przez kolejne dwa dni ptak stracił jednak apetyt i osowiały leżał na boku. Gospodarze obawiając się o jego życie powiadomili o sytuacji panią sołtys, a ta w poniedziałek rano zatelefonowała do wójta. Jerzy Stankiewicz jest czuły na cudze nieszczęście, nawet jeśli poszkodowany to bocian, a nie człowiek.

- Od razu wysłałem na miejsce pracownicę referatu gospodarki komunalnej, żeby zajęła się bocianem - informuje Jerzy Stankiewicz, wójt gminy Maków.

Agnieszka Placek pracuje w makowskim urzędzie gminy zaledwie od roku i było to dla niej nowe wyzwanie. Przede wszystkim pojechała do gospodarzy i nakarmiła Wojtka, a potem zajęła się organizacją pomocy dla rannego ptaka, który po dwóch dniach w upale wyraźnie opadł z sił. Nie chodził, tylko leżał na boku.

Gmina Maków nie ma swojego schroniska dla zwierząt, bezpańskie psy trafiają do schroniska w Skierniewicach. Tam jednak nie ma warunków, by można było odstawić rannego bociana.

- Skontaktowałam się więc z Leśnym Ośrodkiem Edukacji w Kole niedaleko Sulejowa, który posiada status ośrodka rehabilitacji zwierząt. Jak się dowiedziałam, ze względu na te upały nie ma dnia, by z jakiejś łódzkiej gminy nie trafiały do nich ranne młode bociany - mówi Agnieszka Placek.

Nim jednak można było zawieźć Wojtka do ośrodka przy Zalewie Sulejowskim, musiał trafić do lecznicy na konsultacje. Z ośrodka rehabilitacji zwierząt skierowano makowską urzędniczkę do Piotrkowa Trybunalskiego, dokąd jeszcze tego samego dnia trafił Wojtek.

- W klatce przewieźliśmy go samochodem, zachowywał się bardzo spokojnie i grzecznie. W Piotrkowie zbadał go lekarz i stwierdził, że ma uszkodzone prawe skrzydło. Myślę, że wszystko będzie dobrze - wzdycha urzędniczka.

Wojtek przebywa teraz w Leśnym Ośrodku Edukacji Nadleśnictwa Piotrków w Kole. Ośrodek rehabilitacji zwierząt powstał tu 2005 roku i tworzy integralną część edukacyjną ośrodka. Co roku trafia tam blisko 180 dzikich zwierząt z terenu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Dla potrzeb edukacji leśnej utrzymywane są zwierzęta domowe oraz dzikie, których stan nie pozwala na wypuszczenie na wolność, a które stanowią żywą „pomoc dydaktyczną” dla licznych gości. Szacuje się, iż z Leśnej Osady Edukacyjnej korzysta rocznie co najmniej 2,7 tys. osób.

Wojtek, dzięki mieszkańcom wsi Maków-Kolonia oraz wójtowi gminy Maków, która pokryła koszty przewozu, trafił w dobre ręce. Jeśli jego stan pozwoli, tej jesieni opuści Polskę w drodze na południe. Gdyby jednak nie wyzdrowiał do jesiennego odlotu bocianów, przezimuje tu w dobrych warunkach i pod troskliwą opieką.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.