W sądzie o patologii w łowickiej drogówce
Przed Sądem Rejonowym w Łowiczu kontynuowany był proces Dariusza M., Tomasza S., Jarosława G., Grzegorza W., Jacka W., Artura J., Mariusza T. i Tomasza P., byłych funkcjonariuszy drogówki, którzy oskarżeni są o łapówkarstwo i przekroczenie uprawnień.
Dwóch ostatnich na grudniowej rozprawie obszernie odniosło się do stawianych im zarzutów. Tomasz P. zapewniał, że nigdy nie przyjął od kontrolowanej osoby łapówki.
Jego kolega z policyjnej drogówki twierdził podobnie. Mariusz T. podkreślał także kiepską jakość materiałów dowodowych zebranych z podsłuchów Biura Spraw Wewnętrznych KGP w Warszawie. Na części z nich nie rozpoznał nawet swego charakterystycznego głosu, a mimo to na ich podstawie postawiono mu zarzuty.
W kontekście wyjaśnień eksfunkcjonariuszy policji warto przypomnieć, że zasiadający na ławie oskarżonych pracownicy KPP w Łowiczu oskarżeni są m. in. o to, że kierowców, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość, karali za inne wykroczenia, np. za niezapięte pasy bezpieczeństwa czy też przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Takie sytuacje potwierdziły zeznania części świadków.
Obaj byli policjanci składający 20 grudnia wyjaśnienia szeroko opisywali przed sądem, jak wyglądała praca w łowickiej drogówce. Ich przełożeni, w osobach naczelnika drogówki i zastępcy komendanta powiatowego policji w Łowiczu, mieli być naciskani przez KWP w Łodzi w sprawie realizacji wytycznych dotyczących tzw. progów satysfakcji. Każdy policjant miał za zadanie represjonować głównie pieszych, rowerzystów i kierowców niezapinających pasy bezpieczeństwa.
Mariusz T. wprost zeznał, że policjant drogówki w czasie służby musiał nałożyć trzy mandaty karne, w tym jeden na pieszego lub rowerzystę.
Natomiast miesięcznie liczba zastosowanych pouczeń wobec łamiących przepisy prawa nie mogła przekroczyć 10 proc. ogółu wykrytych naruszeń zasad ruchu drogowego. Oznaczało to, że na 100 popełniających wykroczenia drogowe zaledwie 10 mogło uniknąć kary finansowej.
Policjant WRD łowickiej komendy musiał także w czasie miesiąca wyeliminować z ruchu co najmniej trzech pijanych kierujących.
Oskarżeni skarżyli się przed sądem, że nie mogli realizować mandatowych wytycznych, gdyż patrolowali główne ciągi komunikacyjne biegnące przez powiat łowicki (DK 92 i DK 14), na których ruch pieszych jest prawie zerowy. Nawet wzięcie w ogólnopolskich czy też wojewódzkich akcjach typu „Prędkość” nie zwalniało policjantów z realizacji odgórnie narzuconych wykroczeń, które muszą wykryć.
Mariusz T. odniósł nawet wrażenie, że jego bezpośredni przełożeni postawili sobie za punkt honoru wywindowanie KPP w Łowiczu w wojewódzkich statystykach.
Co, według zeznających policjantów, działo się, gdy funkcjonariusz „nie wyrabiał” mandatowej normy? Był zastraszany przesunięciem na inne gorzej płatne stanowisko. Z kolei ci, którzy najlepiej realizowali narzucone progi mandatowe, mogli liczyć na dodatkowe gratyfikacje finansowe.
Prowadząca sprawę sędzia Anna Motylewska-Kwiecień otrzymała płytę DVD, na której utrwalono jedną z policyjnych odpraw w KPP w Łowiczu, na której dwóch wysokich rangą funkcjonariuszy „motywuje” do działania swoich podwładnych z drogówki.
Pod koniec lutego sąd podejmie decyzję, czy płyta ta zostanie odsłuchana i włączona w poczet dowodów.