W Skierniewicach Kierwiński i Lasek o katastrofie smoleńskiej. Nie zabrakło emocji [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Marcin Niklewicz

W Skierniewicach Kierwiński i Lasek o katastrofie smoleńskiej. Nie zabrakło emocji [ZDJĘCIA]

Marcin Niklewicz

Poseł Marcin Kierwiński i Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, przyjechali do Skierniewic na spotkanie pt. "Katastrofa smoleńska - fakty i mity". Nie zabrakło emocji, kiedy do ich wystąpienia odnosiła się grupa osób, przybyłych na spotkanie z Mariuszem Maraskiem, pełnomocnikiem MON.

Spotkanie odbyło się w ramach Klubu Obywatelskiego. Oprócz prelegentów wzięły w nim udział m.in. posłanki Platformy Obywatelskiej Dorota Rutkowska i Elżbieta Radziszewska. W sali konferencyjnej OSiR pojawiło się kilkadziesiąt osób. Nie zabrakło wśród nich Mariusza Maraska, pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej.
- Wiemy, że to nie był zamach - twierdził poseł Kierwiński, zaznaczając, że celem spotkania jest odkłamywanie ustaleń, upublicznianych przez Antoniego Macierewicza i sejmową podkomisję. Jego zdaniem, podkomisja nigdy nie opublikuje raportu końcowego, a jej członkowie zrobili sobie z niej "sposób na życie".
Podobne stanowisko prezentował Maciej Lasek. Według niego katastrofa Tu-154, do której 10 kwietnia 2010 roku doszło pod Smoleńskiem, to efekt wieloletnich zaniedbań w nadzorze nad 36 Specjalnym Pułkiem Lotnictwa Transportowego.
- Do Smoleńska poleciała załoga, która nie miała prawa oderwać się od ziemi - przekonywał były szef PKBWL. - To jest wina państwa, wszystkich rządów, które nie doceniły ważności procedur - dodawał, nawiązując do wcześniejszej katastrofy wojskowego samolotu CASA pod Mirosławcem.
Uczestnicy zebrania pytali m.in. o kwestię odzyskania wraku Tupolewa i czarnych skrzynek. Nie zabrakło emocji, zwłaszcza, kiedy padały pytania o brak dostępu polskich śledczych w pierwszym okresie po katastrofie do prowadzonego przez Rosjan śledztwa. Padły też m.in. pytania o brzozę, z którą zderzenie - według raportu komisji Millera, miało spowodować urwanie fragmentu skrzydła oraz o prawdopodobieństwo, że na tak małej wysokości samolot o rozpiętości skrzydeł około 40 m mógł zrobić beczkę. Według Macieja Laska, 46 cm średnicy brzozy to dość, by doszło do uszkodzenia skrzydła.

Marcin Niklewicz

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.