W wymianie węglowych pieców rawianom pomoże finansowo miasto
Rawianie masowo ruszyli do wymiany kopcących pieców węglowych. Program Ograniczenia Niskiej Emisji Spalin umożliwia uzyskanie dofinansowania na ten cel.
Władze Rawy zadecydowały o dołożeniu do walki o czyste środowisko pieniędzy z miejskiej kasy. Efekt to aż 288 deklaracji złożonych przez mieszkańców miasta.
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi ogłosił program niskiej emisji spalin (PONE), którego celem jest ograniczenie emisji substancji szkodliwych do atmosfery poprzez kompleksową likwidację istniejących, nieefektywnych źródeł ciepła - czyli mówiąc krótko, wymianę pieców węglowych na bardziej „czyste” sposoby ogrzewania domów.
Nie po raz pierwszy zresztą, bo jeszcze w ubiegłym roku była mowa o programie Kawka. W Rawie Mazowieckiej nabór do Kawki przyniósł 197 deklaracji, ale nic z tego nie wyszło, bo WFOŚiGW odstąpił od realizacji programu. Zabrakło zewnętrznego dofinansowania, które miało sięgać do 65 proc. kosztów wymiany pieców.
PONE, czyli taka inna Kawka
Obecny program mówi o dofinansowaniu do 40 procent kwalifikowanych kosztów wymiany pieców. Rawski samorząd, chcąc wesprzeć ograniczenie emisji szkodliwych substancji, zadeklarował dodatkowo swoje dofinansowanie w wysokości do 20 procent.
W sumie można więc w Rawie uzyskać nawet do 60 procent zwrotu kosztów wymiany pieców. Mniej niż w Kawce, ale też kusząca propozycja.
- Złożono 288 deklaracji i projekt trafił już do Łodzi - informuje Marek Pastusiak, wiceburmistrz Rawy. - Deklaracje spływały praktycznie z całego miasta. Mieszkańcy chcą montować przede wszystkim piece gazowe, zadeklarowało to aż 237 osób. Tam, gdzie brak możliwości instalacji pieca gazowego, deklaracje mówią o wymianie na kotły węglowe, ale spełniające wymagania piątej klasy emisji czy kotłach na biomasę. Niewielu natomiast jest chętnych na pompy ciepła, takich deklaracji mieliśmy tylko pięć - dodaje Marek Pastusiak.
W sumie wartość rawskiego projektu, który trafił do Łodzi, wynosi prawie 5,9 mln złotych. Program jest dwuletni, w roku bieżącym planowane wydatki sięgają 3,4 mln zł. Do jesieni przyszłego roku zainteresowani powinni już ogrzewać domy bez kłębów dymu wydobywających się z kominów.
Jak wygląda PONE za miedzą
W takim samym programie w Skierniewicach do ratusza wpłynęło prawie 120 deklaracji, z których pozytywnie rozpatrzono 105 i 10 kwietnia projekt trafił do WFOŚiGW w Łodzi. Podobnie jak w Rawie, skierniewiczanie też stawiają na gaz. Takich deklaracji było w sumie 93. Pozostałe dotyczyły kotłów na biogroszek, biomasę i pomp ciepła.
- Spodziewaliśmy się dużo więcej wniosków - przyznaje Zbigniew Sawicki, naczelnik wydziału pozyskiwania środków zewnętrznych w skierniewickim ratuszu. - Kawkowicze, czyli starający się o dofinansowanie z poprzedniego programu, byli niestety wyjątkami - dodaje.
W ubiegłym roku Skierniewice zawiozły do łódzkiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 135 zgłoszeń do odrzuconego potem programu Kawka. Skąd obecnie mniejsze zainteresowanie?
Naczelnik Sawicki sądzi, że wpływ może mieć niedawny program dopłat do kolektorów słonecznych, do którego wpłynęło z miasta 250 deklaracji. Zainteresowani PONE mogą już nie mieć pieniędzy na kolejny projekt, do którego w Skierniewicach muszą dołożyć co najmniej 60 procent kosztów wymiany pieców. Dlaczego miasto, wzorem Rawy, w tym nie partycypuje?
W skierniewickim ratuszu tłumaczą, że gdy ogłoszono nabór deklaracji, nie było jeszcze pomysłu na dołożenie do programu kasy miejskiej. Gdy pomysł się pojawił, należałoby odesłać już złożone deklaracje i zacząć nabór od nowa. Na to miasto się nie zdecydowało.