Marcin Niklewicz

Wędkarze będą odcięci od zalewu?

Nad skierniewickim zalewem regularnie wędkuje kilkaset osób Nad skierniewickim zalewem regularnie wędkuje kilkaset osób
Marcin Niklewicz

Budowana ścieżka utrudni dostęp do tafli wody Zbiornik wymaga pogłębienia i odmulenia

Skierniewiccy wędkarze z niepokojem przyglądają się inwestycji realizowanej nad zalewem Zadębie. Obawiają się, że zwłaszcza nowa ścieżka rowerowa i związane z jej budową zmiany w ukształtowaniu brzegów utrudnią dostęp do tafli wody i tym samym znacząco ograniczą możliwości wędkowania.

- Sporo o tym rozmawiamy w naszym gronie - mówią. - Można usłyszeć choćby o wyznaczeniu konkretnych miejsc do wędkowania. Już teraz widać, że w wielu miejscach nie będzie dostępu do wody. Ale żadnych konkretów nie znamy.

W Skierniewicach zarejestrowanych jest około 5 tysięcy wędkarzy. Na zalewie regularnie wędkuje kilkuset, wielu od lat w tych samych miejscach. Teraz obawiają się, że będą musieli zmienić wieloletnie przyzwyczajenia.

Nie będzie dojścia

Sprzęt budowlany pojawił się nad zalewem w październiku. Prace mają potrwać do sierpnia przyszłego roku, na kiedy zaplanowano oddanie inwestycji do użytku.

Całość wartego prawie 8,5 mln złotych przedsięwzięcia dotyczy infrastruktury turystycznej wokół akwenu.

Modernizacji ma ulec miejskie kąpielisko, wokół zalewu pojawią się m.in. pawilony z zapleczem sanitarnym, punkty widokowe czy nowe obiekty rekreacyjne (place zabaw, kolejne siłownie plenerowe, wyciąg dla narciarzy wodnych).

Jednym z najważniejszych elementów inwestycji będzie nowa ścieżka pieszo-rowerowa; czterometrowej szerokości asfalt będzie obiegał dookoła cały zalew.

I właśnie w ścieżce wędkarze widzą największe zagrożenie dotychczasowej dostępności do tafli wody. Ze względu na jej planowaną szerokość w wielu miejscach konieczna jest przebudowa obecnej skarpy brzegowej, ścieżka będzie biegła bliżej wody.

Już teraz m.in. w pobliżu mostu oraz na wysokości wyspy zwożony jest piach, pojawiły się metalowe elementy konstrukcyjne. Siłą rzeczy w wielu miejscach brzeg będzie tak stromy, że dostęp do wody okaże się praktycznie niemożliwy.

Jeszcze nie jest za późno

Inwestycja nad zalewem, jeszcze w 2016 roku, na etapie opracowywania koncepcji, była konsultowana m.in. ze skierniewickimi wędkarzami.

- Z przedstawionej nam koncepcji wynikało, że dostęp do wody będzie ograniczony - przyznaje Krzysztof Bońkowski, prezes Koła PZW Skierniewice Miasto, które wraz z Kołem Zadębie sprawuje pieczę nad skierniewickim zalewem. - Niestety, wtedy spośród przedstawicieli wszystkich kilkunastu kół z terenu miasta tylko ja wyraziłem sprzeciw.

Prezes Bońkowski obawia się, że w obliczu rozpoczęcia inwestycji na dyskusję o dostępności zalewu dla wędkarzy może być już za późno.

- Sprawa jeszcze nie jest zamknięta - uspokaja jednak Marek Lisiecki, rzecznik Okręgu PZW Skierniewice. - Trwają rozmowy, a szczegóły są dopracowywane.

Zalew nie tylko dla wędkarzy

To właśnie Zarząd Okręgu PZW jako strona konsultował inwestycję z miastem. I jak zapewnia Lisiecki, wynegocjowano porozumienie.

Przypomina jednak, że skierniewicki zalew jest akwenem ogólnodostępnym, więc Okręg PZW nie może stawiać warunków eliminujących innych jego użytkowników. Zwłaszcza, że ze względu na niewielką powierzchnię pewne ograniczenia są nieuniknione.

- I one istniały, choć może nie zawsze były przestrzegane - zauważa, przywołując m.in. obowiązkową odległość łowiska od mostu, zapory czy kąpieliska. - Nie wydaje mi się, żeby obecna inwestycja specjalnie ograniczała wędkarzom dostęp do wody - dodaje.

Podkreśla też, że w ramach porozumienia z miastem dzięki sugestii Zarządu Okręgu udało się wynegocjować m.in. zachowanie środków ochrony przyrody, jak choćby odsunięcie na pół metra od brzegu strefy wykaszania trawy, co zapewni schronienie dla ptactwa wodnego.

Zaczęli od końca

Jest jeszcze inna strona problemu.

- W rozmowach pomiędzy nami często pojawia się spostrzeżenie, że inwestycję zaczęto nie od tej strony, bo najpilniejsze jest odmulenie i pogłębienie zalewu - mówi skierniewicki wędkarz Łukasz Zielonko.

- To konieczne, miejscami echosonda pokazuje ponad 1,5 metra mułu - przyznaje Marek Lisiecki.

W grę wchodzi kosztowne i trudne technicznie częściowe spuszczenie wody, możliwe do przeprowadzenia tylko etapami, bądź użycie koparki na pływającej platformie. Trzeba też pomyśleć o budowie zapory przeciwmułowej przy ujściu Łupi.

Pomysł na gruntowną rewitalizację zalewu pojawił się już w 2012 roku. Oprócz pogłębienia i odmulenia miała objąć m.in. remont osuwających się skarp. Wtedy jednak wobec szacowanych na około 20 mln złotych kosztów i sprzeciwu części środowiska wędkarskiego zaniechano przedsięwzięcia.

Marcin Niklewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.