Wierni są uodpornieni na wyroki księży... [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Marcin Darda

Wierni są uodpornieni na wyroki księży... [ROZMOWA]

Marcin Darda

Z profesorem Stanisławem Obirkiem, teologiem i byłym jezuitą, rozmawia Marcin Darda.

Księdza skazano za pedofilię, a w sądzie gromada parafian domaga się "sprawiedliwego wyroku". To jest coraz częstszy obrazek, gdy w grę wchodzi proces duchownego. Normalne?

To zależy od sytuacji, raz jest to próba obrony, innym razem wywarcia presji, by duchownego sąd traktował jak każdego innego obywatela. Jest przecież z natury postrzegany jako strażnik moralności i w momencie, kiedy instytucja będąca nim z założenia, z deklaracji, tego obowiązku nie spełnia, a wręcz go radykalnie narusza, to budzi zrozumiałe emocje i zgorszenie.

To po pierwsze, bo po drugie dotychczasowa praktyka wymiaru sprawiedliwości wobec duchownych nie zawsze gwarantuje sprawiedliwy wyrok. To jest zatem zupełnie zrozumiała mobilizacja społeczności, by przymusić wymiar sprawiedliwości do sprawiedliwego wyroku.

Atu chodziło o obronę księdza. Na Podkarpaciu była podobna historia. Ksiądz nawet się przyznał, ale ludzie mu nie uwierzyli. Skąd takie myślenie, że duchowny grzechów nie popełnia, przestępstw również?

Nie spotkałem się w podobnych sprawach z pomówieniem niewinnego, a raczej z próbami unikania odpowiedzialności. Każdy przypadek jest indywidualny. Właśnie na Podkarpaciu zdarzyła się historia, że proboszcz jest winny, a biskup staje za nim murem i snuje teorię, iż dzieci lgną do niego, bo mają nieuporządkowane życie rodzinne. Jeżeli jednak zdarzają się takie sytuacje, że wierni bronią księdza mimo dowodów winy i wyroków, to znaczy, że są tak uodpornieni i nakierowani na przekaz typu "media kłamią". Ludźmi się po prostu manipuluje. Ale za każdym razem przypadek jest inny, trzeba na niego spojrzeć indywidualnie.

Ale z drugiej strony są przypadki buntu przeciw kościelnej hierarchii. Tak było z księdzem Lemańskim. Ludzie uważają, że Kościół należy do nich...

Bo z jednej strony wierni słyszą przekaz papieski z Watykanu, że księża biskupi mają słuchać ludu. Oni to biorą na serio, a potem się rozczarowują, bo w polskich realiach ten przekaz się zderza z rzeczywistością. Okazuje się, że to nie ich proboszcz ma rację, a ksiądz, reprezentant biskupów, który przyszedł to oznajmić z zewnątrz. Mamy do czynienia z sytuacją pewnej schizofrenii kościelnej, bo papież zachęca nas, byśmy sprawy brali w swoje ręce, a z drugiej strony mamy biskupów, którzy tradycyjnie, na podstawie jemu tylko znanych powodów decydują o odsunięciu księdza z parafii. Zawsze brak otwartości powoduje dezorientację, zgorszenie itd.

rozmawiał Marcin Darda

Marcin Darda

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.