Nie ma tygodnia, aby skierniewicki szpital nie wstrzymywał przyjęć na któryś z oddziałów. Największy problem jest na intensywnej terapii, gdzie zajęte są wszystkie łóżka.
Epidemia daje się we znaki też skierniewickiemu szpitalowi, który zmuszony był wygospodarować 33 łóżka dla pacjentów zakażonych koronawirusem.
- Łóżka „covidowe” mamy w odrębnie stojących budynkach, czyli w byłym zakaźnym oraz specjalnie na ten cel przekształciliśmy Oddział Wewnętrzny II - mówi Jacek Kaniewski, dyrektor skierniewickiego szpitala.
Obecnie w tej specjalnej części szpitala jest już bardzo tłoczno i w środę po południu pozostawały pojedyncze łóżka. Do strefy tej przyjmowane są zaś jedynie osoby z wysoką gorączką i w cięższym stanie.
W połowie tego tygodnia z powodu pandemii nadal były wstrzymane przyjęcia na kardiologię, choć zdecydowanie najpoważniej sytuacja wygląda na Oddziale Intensywnej Terapii. Tu nie ma już żadnych wolnych łóżek, a zajęte są nawet trzy tzw. „covidowe”. W ostatnich tygodniach z epidemią borykało się kilka innych oddziałów, a efektem pojawienia się osób zarażonych każdorazowo było wstrzymywanie przyjęć nowych pacjentów.
Zdaniem Jacka Kaniewskiego, na razie nie widać, aby funkcjonowanie placówki było zagrożone, choć koronawirus nie oszczędza także kadry.
- Obecnie zarażonych i na kwarantannie mamy około 25 pracowników. W takiej sytuacji możemy jeszcze funkcjonować bez poważniejszych problemów - wyjaśnia dyrektor.