Wizyta kapłana to ważny element integracji
Łowiczanie różnie podchodzą do wizyt duszpasterskich. Jedni się cieszą, inni trochę mniej, a nie brakuje także takich, u których nad wejściem do mieszkania napisu +K+M+B nie uświadczysz.
Wbrew przekonaniom popularna kolęda nie służy zbieraniu datków na potrzeby kościelne, a jest okazją do bliższego poznania wiernych przez kapłanów z danej parafii. Dopiero stosunkowo nie tak dawno koperty z gotówką stały się czymś naturalnym, choć księża podkreślają, że takie datki mają charakter całkowicie dobrowolny.
- Datki są różne - mówi ks. Adam Domański, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łowiczu. - Zdarzają się i takie po 10 złotych, a bywa i tak, że ksiądz nie bierze koperty ze stołu ze względu na trudną sytuację materialną rodziny. Czasami nawet sam stara się jej pomóc.
Ksiądz proboszcz administruje parafią liczącą 4,7 tys. wiernych i ma wrażenie, że w tym roku więcej osób przyjmuje w domu kapłana niż rok wcześniej.
Z wysokością datków, jak wspomnieliśmy, jest różnie. Mniej zamożni dają mniej, a bogatsi więcej. Choć nie jest to regułą. - Byłem w wypasionym domu człowieka piastującego wysokie stanowisko - opowiada jeden z łowickich księży. - W kopercie znalazłem 10 zł.
Są i odwrotne sytuacje, gdy ludzie o niskich emeryturach znacznie wspierają kościelną wspólnotę.
Różnie jest także z przeznaczeniem datków. Jedni dają księdzu dwie kwoty: jedną dla niego i drugą „na Kościół”. Inni przekazują duchownemu tylko jedną, na potrzeby parafialne.
Warto podkreślić, że zebrane przez księży pieniądze nie trafiają w całości do danej parafii. Każda z diecezji wewnętrznymi przepisami reguluje procentowo ich przeznaczenie.
W diecezji łowickiej około 20 procent przeznaczone jest na Kurię Diecezjalną Łowicką, a niższe procentowe kwoty na Wyższe Seminarium Duchowne w Łowiczu oraz dom księży emerytów w Sochaczewie.