Władysław Stanisław Reymont pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla, bardzo lubił kobiety

Czytaj dalej
Fot. licencja CC
Aneta Kapelusz

Władysław Stanisław Reymont pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla, bardzo lubił kobiety

Aneta Kapelusz

Miał zostać księdzem. Tak postanowili surowi rodzice. On postanowił inaczej, gdyż był "kłuty przez zmysłowe podniety." Miał zostać krawcem. Został nawet wyzwolony na czeladnika szyjąc elegancki frak. Miał zostać aktorem. Amatorska kariera teatralna skończyła się, gdy niedowidzący Reymont zamiast zejść ze sceny trzaskając drzwiami w scenie dramatycznej, wszedł do stojącej na scenie szafy. Miał zostać urzędnikiem kolejowym. Ale narozrabiał. Zrobił więc to, co umiał najlepiej. Został pisarzem. I łamaczem kobiecych serc.

Władysław Stanisław Reymont (1867-1925) pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla, którą otrzymał za epopeję "Chłopi", w okolicach Skierniewic mieszkał przez kilka lat. Zanim stał się sławnym pisarzem pracował jako pomocnik dróżnika i starszy robotnik torowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej na linii Krosnowa-Rogów-Krężce-Lipce.

"Dano mi miejsce praktykanta kolejowego z pensją 12 rubli na miesiąc – pisał do przyjaciela.- Wyobraź sobie ciężki, długi rok takiego żywota nędznego: od piątej rano do zmroku chodziłem po planie i pilnowałem robót. Wśród głodu i chłodu siadywałem w rowie i kiedy woda podmywała mosty, których budowy pilnowałem, pisałem sobie sub Jove crudo, na kamieniu lub murawie "Śmierć Franka", "Oka za oko", "Zawieruchę"."Reymont wynajmował izbę we wsi Krosnowa w chacie gospodarzy Kłębów.

Z panną Kłębianką był nawet zaręczony, ale do ślubu nie doszło. Może przyczyną był fakt, gospodarska córka była skromna i bogobojna, a Reymont wręcz przeciwnie. "Nie mogłem spojrzeć na odsłonięte ramiona kobiety, żeby nie trząść się żądzą, żeby nie pragnąć gwałtownie całować tych ramion i gryźć, i pić krew"- pisał jako osiemnastolatek. Zamiast odprowadzać Kłębiankę do kościoła, młody Władysław zawędrował do domu niejakiego Kluge, zawiadowcy stacji Skierniewice. Czekała tam na niego piękna Stefania Kluge, znudzona żona skierniewickiego zawiadowcy. W alkowie pani Kluge przyszły noblista najwyraźniej znalazł to czego szukał, bo od tej chwili przez całe życie będzie się "specjalizował" w mężatkach. Z małymi wyjątkami.

Wyjątkiem jest aktorka Antonina Szczygielska, którą Reymont poznał u znajomych w Skierniewicach w czasie Świąt Bożego Narodzenia 1890 r. On także był aktorem skierniewickiego teatru amatorskiego. Pomieszkiwał wówczas w Skierniewicach, w zajeździe żydowskim koło dworca oraz w domu Kwietniewskich przy obecnej ul. Lelewela.

Związek ze Szczygielską utrzymuje się z przerwami do 1894r. Może dlatego tak długo, gdyż Antonina mieszka w Krakowie. Miłość kończy się podobno z powodu intryg koleżanek i "przepoetyzowania" tego uczucia przez Reymonta. Kilka lat później Antonina zostaje sportretowana przez pisarza w noweli „Lili. Żałosna idylla”. Ale zanim do tego doszło Reymont romansuje w tym samym czasie z panną Antoniną, z Kłębianką i Stefanią Kluge. Z tą ostatnią tak skutecznie, że żona zawiadowcy zachodzi w ciążę i rodzi Reymontowi syna. Chłopiec niestety umiera w dzieciństwie. A Reymont traci pracę na kolei. W utrzymywaniu kontaktów z kilkoma kobietami na raz zapewne pomagały Reymontowi zdolności bilokacyjne.

Wanda Rycerska z domu Weycher jako mała dziewczynka znała Reymonta, który przyjaźnił się w Skierniewicach z jej ojcem bibliotekarzem. Opisała ona niezwykłe zdarzenie: "Reymont zasłynął nie tylko jako medium, ale również jako człowiek mający zdolność pojawiania się jednocześnie w kilku miejscach. Świadkowie zapewniali, że pewnej nocy w Skierniewicach, w tym samym momencie, widziano go aż w czterech miejscach. Był u nas i zasiedzieliśmy się do 12 w nocy. W tym czasie przyszła nasza służąca i nie wiedząc, że jest u nas, powiedziała, że pan Reymont stoi pod płotem, mimo dużego mrozu i się nie odzywa. Na drugi dzień Unierzycki mówił, że Reymont przyszedł do domu normalnie o godzinie dziesiątej, a znowu starszy robotnik twierdził, że nocował u niego." Zafascynowany spirytyzmem Reymont spotyka na swojej drodze niemieckiego spirytystę Puszowa.

Ów człowiek odkrywa w Reymoncie nieodkryte pokłady możliwości mediumistycznych i wierzący w każde słowo Puszowa Reymont wyrusza z nim na tourne po Niemczech. Niestety, niemieccy wielbiciele obcowania z zaświatami nie poznali się na rzekomym talencie niedoszłego medium i Reymont jak niepyszny wraca do kraju. Fascynacja spirytyzmem i mediumizmem towarzyszyła pisarzowi do końca życia. Był członkiem towarzystwa spirytystycznego, wywoływał duchy, miewał prorocze sny i przeczucia. Czy przeczuł, że w 1900r. przeżyje poważny wypadek kolejowy podróżując na trasie Warszawa-Skierniewice? Reymont podróżował wraz z kolegą redaktorem „Gazety Polskiej” Janem Gadomskim i jego siostrą. Pociąg wykoleił się pod Włochami. Kilka osób zginęło, w tym panna Gadomska. Reymont został poważnie ranny.

Miał złamane żebro i przetrącone nogi. Przetransportowano go szybko do Szpitala Praskiego, gdzie kurował się ponad miesiąc. Wypadek odbił się na zdrowiu psychicznym pisarza. Reymont popadł w depresję, która wpłynęła również na jego życie twórcze. Ze szpitala pisał listy do swojej kochanki Wandy Szczukowej: "Rozcięcie głowy się goi, a złamane żebro również, tylko że ani chodzić, ani siedzieć jeszcze nie mogę, zbyt mnie boli krzyż i bok no i sił jeszcze nie mam. Obiecują mi doktorzy, że za jakiś miesiąc ze szpitala wyjdę, a potem na dłuższą kurację całego ustroju nerwowego jechać muszę, tak, że na całą jesień i zimę wyślą mnie pewnie do Włoch, nad morze". Po powrocie z kuracji w Wenecji udało się pisarzowi wywalczyć duże odszkodowanie od Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, kwotę w wysokości 38,5 tys. rubli.

Skomentował to z przymrużeniem oka w swoim dzienniku: "Wypłacili mi dzisiaj 38 500 rubli odszkodowania, dosyć jeśli na pogrzeb, za mało jeśli na życie". Mógł wreszcie pomyśleć o małżeństwie. Był już co prawda związany z Aurelią z Szacsznajdrów Szabłowską, oczywiście mężatką, ale teraz mógł wreszcie opłacić jej rozwód.

Aurelia była elegancką blondynką, świetnie wykształconą damą, tłumaczką gustującą w literatach, podniosła ona status społeczny Władysława i otworzyła mu drogę na salony warszawskie. Reymont był nią oczarowany co nie przeszkodziło mu w czasie ich narzeczeństwa nawiązać romans ze wspomnianą Wandą Szczukową, tym razem temperamentną rozwódką z czworgiem dzieci. W zacisznym pensjonacie w Krakowie przeżyli – jak to określił Tomasz Jodełka-Burzecki „dwa dni triumfującej miłości”. Reymont, drobny blondyn w okularkach, bez których nic nie widział, miał dużo uroku i „niezły bajer” – jakbyśmy dzisiaj powiedzieli.

Listy do swoich kochanek pisał w podobnym egzaltowanym stylu, jak ten do Szczukowej: "(…) mieszkałbym w jakiejś chacie odległej, nie widywał ludzi, nie żył gwarnym życiem stada ludzkiego, a w zamian miał od czasu do czasu Ciebie i Twoje usta na swoich, i Twoje ramiona na szyi i Ciebie całą, i byłoby mi dobrze, ach jak dobrze…" Wanda Szczukowa przeszła do historii literatury jako demoniczna Daisy w powieści "Wampir". Jednak nie wszystkie kobiety nabierały się na "bajer" pisarza. Po kilku latach małżeństwa czterdziestoletni Reymont poznaje następną mężatkę – Wandę Toczyłowską.

Pisze do niej listy: "Grzech musi być szaleństwem. Musi być wielki, aby był pięknym i twórczym, aby mógł być odpuszczonym. A ja Cię kocham grzesznie i szaleńczo, wiesz o tym. Wyobrażam sobie, że życie nasze mogłoby być cudem, uniesieniem i hymnem. Spotkania byłyby prawdziwym szczęściem, nie tą zgryzotą obojętną i nudną, jaką ludzie zrobili z małżeństwa.” Wanda, przystojna, postawna brunetka, mocno stąpająca po ziemi traktuje adoratora z dystansem.

To doprowadza go do szału. Przez kilka lat śle jej coraz bardziej gorące listy. Wanda pozostała nieugięta. Nic między nimi nie zaszło. Chyba jednak później żałowała. Jako starsza już pani pisała: "Może przeszłam obok jakiegoś ogromnego uczucia, może, biorąc rzeczy po ludzku, skrzywdziłam to oddane bezgranicznie serce."

A co na to wszystko żona Aurelia? Znosiła jego niewierność z godnością. Po śmierci Reymonta w 1925 roku szybko wyszła po raz trzeci za mąż za żydowskiego mecenasa. Na wszelki wypadek wraz z wybuchem wojny rozwiodła się z nim. Jak słusznie przewidywała, mecenas znalazł się w gettcie i słuch po nim zaginął. Zapobiegliwa Aurelia i tak nie przeżyła wojny. Zginęła w swojej willi podczas nalotu bombowego.

O Władysławie Stanisławie Reymoncie pamiętają Lipce Reymontowskie, które tak ciekawie przedstawił w nagrodzonej literacką nagrodą Nobla powieści "Chłopi". Już od 17 lat, w miesiącach letnich, Lipce Reymontowskie wypełniają tłumy gości. Wtedy to obchodzony jest "Dzień Reymonta". Impreza rozpoczyna się w Łodzi, po czym specjalnym pociągiem korowód barwnych postaci przyjeżdża do Lipiec, gdzie odbywa się finał imprezy – happeningi teatralne, koncerty, kiermasze sztuki ludowej, wystawy okolicznościowe poświęcone nobliście. Impreza organizowana jest przez GOKSiR w Lipcach Reymontowskich i Studio Teatralne "Słup" z Łodzi.

Aneta Kapelusz

Aneta Kapelusz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.