Własny biznes kole
Mieszkańcy osiedla przy ulicy Solidarności skarżą się na stale dymiący komin piekarni. Czy ich skargi są zasadne?
Na ostatnim spotkaniu burmistrza z mieszkańcami osiedla przy ulicy Solidarności wypłynął "śmierdzący" problem. Mieszkający w tej okolicy poskarżyli się na zatruwającą ich piekarnię.
- Mamy w pobliżu piekarnię ze śmierdzącym kominem. Właściciel pali tam dzień w dzień, nie ma znaczenia, czy to jest lato czy zima. Ten dym jest trujący, ludzie dostają zapalenia spojówek, nie mówiąc o tym, że nie można normalnie otworzyć okna. Ponadto w sklepie palone są śmieci. Czy to nie może być kontrolowane, choćby przez straż miejską? Przecież są jakieś normy. Ten dym dociera prawie do centrum miasta - zauważył jeden z mieszkańców, a jego skarga znalazła poparcie wielu osób, będących na spotkaniu. Burmistrz, starając się odpowiedzieć na pytanie mężczyzny polecił, aby w takich sytuacjach istotnie informować straż miejską.
Piekarnia, o której mowa, mieści się przy ulicy Tomaszowskiej; obok znajduje się duży sklep spożywczy, będący własnością państwa Chylak. Do nich także należy piekarnia. Jej właścicielka, Teresa Chylak zapewnia, że nie ma mowy o jakimkolwiek paleniu śmieci. - Nasze pieczywo jest pieczone na najlepszym węglu, nie ma możliwości, aby chleb mógł zostać wypieczony na śmieciach lub na złym jakościowo materiale! Co siedem dni mamy dostawę nowego węgla. Nie palę śmieci, bo po co miałabym to robić? Mamy oddzielne kosze na kartony, butelki i te wszystkie odpady są odbierane dwa razy w tygodniu. Nawet ja, prywatnie, mam oddzielny kosz, chociaż mogłabym śmieci wrzucać do wspólnego pojemnika. Ponadto nie mam czasu na palenie śmieci. Mam bardzo częste kontrole i nie wykazują one niczego nieprawidłowego. Ostatnio wnikliwie sprawdzała mnie Polska Izby Handlu - mówi Teresa Chylak.
Burmistrz uznał, że sprawie należy się jednak przyjrzeć.
- Porozmawiamy z właścicielami piekarni. Być może będzie można zainstalować jakieś dodatkowe filtry - podkreśla.
- Sprawdzani także byliśmy pod kątem jakości powietrza i nie przekraczamy żadnych norm. W okolicy jest dużo domów i proszę zauważyć, jak dymią tam kominy. To nie pierwszy raz, gdy ktoś się skarży na rzekomo nasz dymiący komin. Pojawiają się częste kontrole, coś ewidentnie musi być na rzeczy. A co ja mam zrobić w takiej sytuacji?
- Chyba tylko zamknąć piekarnię - właścicielka własnego przedsiębiorstwa nie kryje rozgoryczenia.