Wody nie używał, a musi za nią zapłacić
Mieszkaniec Skierniewic jest rozgoryczony decyzją sądu, nakazującą mu zapłacić za wodę, której nie zużył w ilości nawet jednej szklanki.
W maju bieżącego roku zakończyła się sprawa sądowa, wytoczona małżeństwu K. przez spółkę Wod-Kan, o zapłatę należności za zużytą wodę w okresie od lipca 2013 r. Jak twierdzi pan K., tylko on został obciążony kwotą 5 tys. zł, na którą składało się zadłużenie za zużytą wodę, odsetki oraz koszty sądowe, chociaż umowę ze spółką na dostawę wody do posesji podpisali obydwoje małżonkowie.
- Smaczku sprawie dodaje fakt, że w okresie od lipca 2013 roku do maja 2015 nie było mnie w kraju, zatem nie mogłem zużyć nawet jednej szklanki wody, za którą teraz muszę zapłacić - informuje rozgoryczony mężczyzna. - Zadłużenie powstało, ponieważ na posesji, który jest wspólnotą majątkową, moja eksmałżonka prowadziła biznes kwaterunkowy bez mojej wiedzy i zgody. Woda więc lała się strumieniami, zaś koszty jej biznesu, z którego do mojej kieszeni nie trafiła nawet złotówka, muszę ponieść ja. Być może na orzeczenie sądu wpłynął fakt, że podczas rozprawy przeciwko mnie i mojej eksmałżonce na sali sądowej byłem tylko ja obecny? - dopytuje.
Pan K. nie ukrywa, że dług wobec spółki Wod-Kan nie jest jedyny - zapłaty za dostarczony prąd domaga się spółka energetyczna, uregulowania należności chce także firma odbierająca odpady. Uważa, że został skrzywdzony, gdyż - jak podkreśla - nawet obowiązek uregulowania połowy należności byłby jawną niesprawiedliwością. Dlatego odwołał się od decyzji sądu i czeka na dalszy rozwój wypadków. Obawia się tylko, że zadłużenie będzie rosło, bo jego eksżona nadal prowadzi biznes kwaterunkowy i korzysta z wody dostarczanej przez spółkę Wod-Kan. Ma jednak nadzieję, że sprawiedliwość w końcu uśmiechnie się i do niego.