Wojciech Gędek odebrał w KPP w Łowiczu zaginioną taczkę [ZDJĘCIA]
Wojciech Gędek, niedoszły kandydat na burmistrza pelikaniego grodu z ramienia KWW Solidarni Łowicz, w środę (26 września) z komendy policji odebrał rekwizyt wyborczy w postaci taczki. Szef Klubu Gazety Polskiej w Łowiczu publicznie przed ratuszem oskarżył burmistrza Krzysztofa Kalińskiego, że na jego polecenie skradziono wyborczy gadżet.
Sympatycy Wojciecha Gędka, który miał startować w wyborach burmistrza Łowicza, ale jego komitet wyborczy nie zebrał wymaganej liczby głosów poparcia, w czwartek (30 sierpnia) ustawili na Starym Rynku urnę w formie taczek. Znalazł się na niej napis „Dla burmistrza radnych kadencja 2014-2018” (pisownia oryginalna). W tym samym czasie w pobliskim ratuszu odbywała się sesja Rady Miejskiej w Łowiczu.
W poniedziałek (3 września) Wojciech Gędek poinformował policję, iż ktoś skradł taczkę przymocowaną łańcuchem do drzewa. Miała ona zniknąć 30 sierpnia około godz. 17. Od początku mieszkaniec Łowicza wskazywał policji, że „kierunek kradzieży to urząd miasta”. Z kolei burmistrz Krzysztof Kaliński twierdził, że nie wie, jakie były dalsze losy kontrowersyjnych taczek.
- Odebrałem z policji nasze taczki – informuje Wojciech Gędek. – Powiedziano mi tam, że zostały one usunięte przez służby, które pilnują porządku na Starym Rynku, gdyż utrudniały ruch.
Gędek przyprowadził wyborcze taczki przed Urząd Miejski w Łowiczu, gdzie z megafonu „zameldował” burmistrzowi ich odebranie z policji. „Podziękował” także włodarzowi miasta o to, że jego komitet nie zebrał dostarczającej liczby podpisów.
Następnie na Starym Rynku poinformował, że 13 października chce zorganizować „uczciwą” debatę kandydatów na burmistrza Łowicza. Padło tam oskarżenie, że to włodarz miasta stoi za „kradzieżą” wyborczego rekwizytu.
- Ja nie kradłem żadnych taczek – zapewnia Krzysztof Kaliński, który nie komentuje słów swego niedoszłego wyborczego rywala.