Wspomnienie o Leonie Koziarskim, bohaterze spod Monte Cassino
Leon Koziarski był bohaterem wojennym, który za swoje zasługi otrzymał Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino. Był związany z naszym rejonem. Rodzina szuka pamiątki po nim. Jakiej?
Leon Koziarski, syn Jana i Zofii, urodził się 20 lutego 1906 roku w Warszawie. Ukończył siedem klas w Szkole Powszechnej w Warszawie.
- Tata mieszkał na ulicy Okopowej w Warszawie. Jak byłam mała rodzina opowiadała mi, że tam poznał się z moją mamą Zofią, z domu Górską. Mama pracowała w Warszawie, ale pochodziła z Puznówki.
Leon Koziarski przeprowadził się do Kawęczyna w gminie Doleck (obecnie w gminie Nowy Kawęczyn). Został rolnikiem.
Z jego książeczki wojskowej wydanej przez Rejonową Komisję Uzupełnień w Skierniewicach dowiadujemy się o przebiegu służby. W 1928 roku został powołany do służby czynnej. Służył w stopniu szeregowca w 85. Pułku Piechoty w Nowej Wilejce. Po roku służby został jednak zwolniony do rezerwy.
W 1931 r. urodził mu się syn Wacław. Następnie w 1932 roku spędził sześć tygodni na ćwiczeniach w 34 pułku piechoty. W 1935 roku uczestniczył w ćwiczeniach dla rezerwistów w 85 Pułku Piechoty w Nowej Wilejce. Wrócił do Kawęczyna, gdzie 19 lipca 1937 roku urodziła mu się córka Jadwiga. Później odbył następne ćwiczenia dla rezerwistów w 18 Pułku Piechoty w Skierniewicach. Zmobilizowano go 24 sierpnia 1939 roku do 10 Pułku Piechoty w Łowiczu.
Po krótkim okresie pobytu w okolicach Hrubieszowa, po bitwie pod Strzyżowem, obszar ten opanowała Armia Czerwona. 24 września 1939 roku Leon Koziarski dostał się do niewoli rosyjskiej. W wyniku ustaleń Paktu Ribbentrop-Mołotow z dnia 28 września 1939 roku Rosjanie przekazali obszar Lubelszczyzny, w tym Ziemię Hrubieszowską, pod panowanie niemieckie. Leon Koziarski został wywieziony do ZSRR. Losy bohatera na tym terenie nie są znane, ale z jego prywatnych zapisków wiadomo, że wyjechał stamtąd 14 lipca 1942 roku i w tym samym roku trafił na granicę Iranu z Irakiem. W 1943 roku razem z 5 Kresowym Pułkiem Artylerii Przeciwlotniczej wyruszył do Włoch. Dowódcą pułku był mjr Alfons Fengler. Po odbyciu szkolenia, w składzie 2 Korpusu Polskiego, na początku lutego 1944 wyruszył konwojem morskim na front włoski.
Leon Koziarski brał udział w bitwie o Monte Cassino. 12 maja nad stanowiskami ogniowymi pułku ukazały się samoloty nieprzyjaciela. Następnego dnia 4 i 5 bateria pułku ostrzelały myśliwiec Focke-Wulf Fw 190. Nocami od 14 do 19 maja w miejsce przebywania pułku samoloty zrzucały bomby oświetlające. Po bitwie pułk pozostał na swoich stanowiskach.
W 1944 roku Leon Koziarski awansował na stanowisko starszego strzelca, a później 22 lutego 1945 r. otrzymał Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino i został mu nadany stopień bombardiera. Rok później był w Czerwinarach, gdzie czekał na powrót do kraju. Do Warszawy wrócił tym samym roku, a do rodzinnego domu w lipcu 1947 roku.
- Gdy rozgrywała się bitwa o Monte Cassino, cała wieś poszła do kościoła. Modliliśmy się i wszyscy poszliśmy do spowiedzi. Pamiętam, że tata wrócił, gdy miałam dziesięć lat. Przyjechał do nas policjant i powiedział mojemu dziadkowi, żeby jechał na dworzec po syna. Wyruszyliśmy wozem drabiniastym. Mama ubrała mnie w komunijną sukienkę. Tata przywiózł mi gorzką czekoladę. Pamiętam, że mi wtedy nie smakowała. Trudno było mi mówić do niego „tato”, praktycznie go nie pamiętałam - wspomina Jadwiga Jagieła, córka Leona Koziarskiego. - O wojnie nie mówił często. Opowiadał, że spali kiedyś z żołnierzami w oborze i nagle spadła obok niego bomba. Jego kolega nie przeżył. Wiem, że chorował również na malarię. Tata umarł na raka w 1950 roku i cała wieś była na pogrzebie. To był taki sposób podziękowania.
Po pewnym czasie rodzina Leona Koziarskiego dostała list od Andersa, ale niestety ukradziono go razem z Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino.
Rodzina Leona Koziarskiego nadal poszukuje Krzyża Pamiątkowego nr 23090. Jeśli ktoś coś wie o tej pamiątce, bardzo prosimy o informacje.