Wtedy hasło Brzoza-81, teraz proces komendanta milicji, który to hasło realizował
Plan wprowadzenia stanu wojennego władze komunistyczne zaczęły opracowywać w marcu 1981 roku. Czesławowi R., komendantowi wojewódzkiemu Milicji Obywatelskiej w Skierniewicach, który w grudniu 1981 roku wydała nakaz internowania działaczy Solidarności, grozi kara do 10 lat. Jego proces właśnie się rozpoczyna.
W poniedziałek, 18 kwietnia, w Skierniewicach rozpoczyna się proces Czesława R.
- Chciałabym spojrzeć mu w oczy, niestety, w sądzie go nie będzie. Ale ja będę - Anna Urbanowicz jest jedną z 36 osób internowanych przez skierniewickich milicjantów i esbeków po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. Czesław R. to ówczesny komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Skierniewicach, który wydał decyzję o internowaniu.
W listopadzie ub. roku prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie skierował do Sądu Rejonowego w Skierniewicach akt oskarżenia przeciwko Czesławowi R. Zarzucił mu, że „nie później niż do 12 grudnia 1981 r., jako komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Skierniewicach, a tym samym funkcjonariusz państwa komunistycznego, przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że wydał decyzje o internowaniu 36 osób, powołując się na przepisy nieistniejącego aktu prawnego w postaci dekretu z dnia 12 grudnia 1981 r. „o ochronie bezpieczeństwa Państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego”, a w konsekwencji bezprawnie pozbawił wolności pokrzywdzonych na okres powyżej 7 dni, co stanowiło formę represji i poważnego prześladowania z powodu ich przynależności do określonej grupy społeczno-politycznej.”
- 12 grudnia 1981 roku, godzina 23.50. Dzwonek do drzwi, pytam kto? Milicja. Proszę przyjść jutro, odpowiedziałam i znów się położyłam - wspomina Anna Urbanowicz, aktywna działaczka Solidarności od początku powstania związku. - Nagle łomot do drzwi i żądanie otwarcia. Krzyknęłam, że zaraz zadzwonię po milicję, a z tamtej strony śmiech. Z moich drzwi zaczęły lecieć drzazgi, bo zaczęli je wyrąbywać. Otworzyłam, weszli. Dwaj po cywilnemu, jeden w mundurze.
- Powiedziałam synowi, żeby zadzwonił rano do Regionu Mazowsze, na co zarechotali i wyszliśmy. Byłam tylko w dresie, syn z półpiętra zrzucił mi kożuch.
- Nad ranem zawieźli nas do więzienia w Łowiczu. Do Łowicza zaczęli przyjeżdżać funkcjonariusze SB i koniecznie chcieli udowadniać nam, że to, co my chcieliśmy zmienić, to był błąd, bo Polska tylko w sojuszu ze Związkiem Radzieckim może istnieć. Poszłam chyba na dwie rozmowy i kiedy zorientowałam się, że bez sensu jest tłumaczenie im, że przecież Polska od 1945 roku jest pod nowym okupantem i właśnie zryw Solidarności zmieniłby tę sytuację, nie dyskutowałam na żaden temat - tak dla Anny Urbanowicz zaczęło się 7 miesięcy i 11 dni internowania.
Plan wprowadzenia stanu wojennego władze komunistyczne zaczęły opracowywać już w marcu 1981 roku, zaledwie cztery miesiące po rejestracji Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność. W połowie października komendanci komend wojewódzkich Milicji Obywatelskiej otrzymali projekty aktów prawnych, w tym dekret o stanie wojennym. 12 grudnia na hasło „Brzoza-81” milicja, służba bezpieczeństwa i wojsko przystąpiły do wykonywania planów internowania. Rankiem 13 grudnia generał Wojciech Jaruzelski w wystąpieniu radiowym i telewizyjnym wypowiedział pamiętne słowa: „Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju.”
W 2011 roku Trybunał Konstytucyjny uznał decyzję WRON i Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego za sprzeczną z konstytucją PRL i prawem międzynarodowym.
Czesławowi R., komendantowi wojewódzkiemu MO w Skierniewicach w latach 1978-83, grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. Stwierdził, że wydając decyzje o internowaniu 36 osób był przekonany, iż działał zgodnie z obowiązujący wówczas prawem, a ponadto wykonywał rozkazy przełożonych. Zarzuca mu się popełnienie zbrodni komunistycznej będącej jednocześnie zbrodnią przeciwko ludzkości. Te czyny nie ulegają przedawnieniu.
- Chciałabym spojrzeć mu w oczy, ale ma już 89 lat, jest schorowany i w sądzie go nie będzie. Zdaję sobie sprawę, że minęło już tyle lat i tak naprawdę trudno teraz o emocje. A szykany, jakimi nas poddawano po wyjściu z internowania, uległy przedawnieniu - wzdycha Anna Urbanowicz.
To nie pierwszy proces, w którym IPN oskarża byłego komendanta wojewódzkiego. W kwietniu tego roku Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim „uznał byłego komendanta wojewódzkiego MO w Piotrkowie Trybunalskim Zdzisława W. za winnego popełnienia zbrodni komunistycznej, będącą zarazem zbrodnią przeciwko ludzkości, polegającą na bezprawnym pozbawieniu wolności 36 działaczy NSZZ Solidarność w Piotrkowie Trybunalskim, którzy zostali zatrzymani, a następnie internowani na podstawie decyzji o internowaniu wydanych w dniu 12 grudnia 1981 roku.” Były milicjant został skazany na karę 1 roku i 8 miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem nas 3 lata i 7.000 złotych grzywny. Ma też przeprosić wszystkich pokrzywdzonych na łamach „Dziennika Łódzkiego”.