Podczas wyborów samorządowych w Łowiczu policja miała pełne ręce roboty. 16 listopada w jednym z lokali wyborczych zatrzymano kobietę, która chciała sprzedać swoje karty do głosowania. W innym wykryto prawdopodobnie próbę wyborczego oszustwa.
Policyjny telefon alarmowy Komedy Powiatowej Policji w Łowiczu wyborcy wykorzystali już w przeddzień wyborów. W Łowiczu i w Łyszkowicach zanotowano przypadki niszczenia banerów wyborczych. Śledczy prowadzą w tej sprawie postępowanie wykroczeniowe.
Znacznie poważniejsza sytuacja zaistniała w niedzielny poranek w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 14 w Łowiczu. Około godzin 8 rano w lokalu wyborczym usytuowanym w II Liceum Ogólnokształcącym doszło do próby wyniesienia kart wyborczych do Rady Miejskiej w Łowiczu i Rady Powiatu Łowickiego.
Około 60-letnia kobieta weszła do lokalu wyborczego, wylegitymowała się komisji i pobrała karty do głosowania, następnie przeszła za parawan. - Zwróciłam uwagę na to, że osoba ta do urny wrzuciła znacznie mniej kart niż pobrała - informuje Martyna Salamon, przewodnicząca OKW nr 14 w Łowiczu.
Z przeźroczystej reklamówki głosującej kobiety wystawały dwie karty do głosowania: biała i żółta. Szefowa komisji wyborczej zadzwoniła po policję. Śledczy przesłuchali 55-latkę na miejscu, a następnie zabrali do KPP w Łowiczu. 55-latka została zatrzymana pod zarzutem naruszenia przebiegu wyborów. Grozi jej do 3 lat więzienia.
Kobieta przyznała się śledczym, że skusiły ją pieniądze. Mieszkanka osiedla Kostka w drodze do lokalu wyborczego spotkała nieznanego jej młodego człowieka, który obiecał 20 zł w zamian za przekazanie mu czystych kart do wyboru członków rad miasta i powiatu. Nieuczciwa łowiczanka skusiła się na tę propozycję. Teraz odpowie za to przed sądem.
W czasie trwania wyborów łowicka policja dostała siedem kolejnych telefonów związanych z procederem kupowania głosów i innymi nieprawidłowościami podczas wyborów. - Wysłaliśmy we wskazane miejsca patrole, ale podane nam informacje nie potwierdziły się w rzeczywistości - informuje Urszula Szymczak, rzecznik prasowy łowickiej policji.
Kolejny niedzielny incydent pokazał, że proceder kupowania głosów, o którym w Łowiczu mówi się przy okazji każdych wyborów samorządowych, jest nie tylko realny, ale także jego skala może być zatrważająca.
Po zakończeniu niedzielnego głosowania w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 2 przy ul. Grunwaldzkiej w Łowiczu wykryto trzy pakiety kart do głosowania do rady miasta ukrytych w książeczkowych blankietach do wyboru członów rady powiatu. Po otwarciu urny wyborczej zwrócił na to uwagę jeden z mężów zaufania. Powiadomiono policję.
- Wszystkie pakiety kart do głosowania miały postawiony krzyżyk przy nazwisku tego samego kandydata - informuje Ewa Rześna-Kukieła, szefowa OKW nr 2.
Z naszych informacji wynika, że chodzi tu o Marzenę Wilkoszewską z Koalicji Ziemi Łowickiej. Mieszkanka Łowicza kilka lat temu zasiadała już w Radzie Miejskiej w Łowiczu. Wtedy nazywała się Marzena Rokicka. Z panią Marzeną próbowaliśmy skontaktować się przez członków jej ugrupowania politycznego, ale nam się to nie udało.
Nie jest możliwe, aby jeden wyborca otrzymał nawet dwie karty do głosowania na tego samego kandydata. Tymczasem z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w trzech wykrytych pakietach było łączenie ponad 60 kart do głosowania. - O tym wydarzeniu poinformowaliśmy prokuraturę oraz skierniewicką delegaturę Krajowego Biura Wyborczego - informuje przedstawicielka KPP w Łowiczu.
W KBW w Skierniewicach dowiedzieliśmy się, że wydarzenie z OKW nr 2 nie spowoduje złożenia protestu w trybie wyborczym, gdyż nie miało ono wpływu na wynik głosowania. W okręgu wyborczym nr 2 łowiczanie wybrali na swojego przedstawiciela w radzie Krzysztofa Igielskiego. Kandydat PiS zebrał 109 głosów.
Sprawę nadal bada policja.
Rafał Klepczarek