Za piękną Agnieszką przyjechał na sam koniec świata - czyli do Słupi
Agnieszka i Luigi Pagano mieszkali w różnych zakątkach świata, ale najlepiej im w podskierniewickiej Słupi. Włoski muzyk uważa, że w Polsce jest mu bardzo dobrze i tym bardziej chce przybliżyć Polakom ducha sycylijskiej muzyki.
P odczas naszego spotkania Luigi Pagano co jakiś czas spogląda na telefon i sprawdza wynik piłkarskiego meczu w lidze włoskiej Napoli - Bologna.
- Jestem neapolitańczykiem, więc także kibicem Napoli. W naszej drużynie grają Polacy Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik i niezmiernie mnie to cieszy. Napoli wygrało i nadal prowadzi w tabeli, więc teraz spokojnie możemy rozmawiać... - rozpoczyna Luigi Pagano, włoski muzyk mieszkający w Słupi.
Papugi jak wróble w Polsce
Historia rozpoczyna się w połowie lat 90. Oman - to tam Luigi wylatuje ze swojej ukochanej Sycylii, aby grać włoską muzykę w jednym z hoteli. W tym samym czasie Polskę opuszcza Agnieszka, mieszkanka Słupi, która do Omanu również leci śpiewać.
- To był istny raj. Nie brakowało niczego: piękna pogoda, palmy, zabawa. Papugi latały nad głowami tak jak w Polsce wróble - opisuje Luigi Pagano.
Podobnie egzotyczny Oman opisuje Agnieszka.
- Pamiętam, że dla mnie ten wyjazd to była niebywała szansa. W tamtych czasach każdy wyjazd za granicę był czymś niezwykłym, a w dodatku możliwość śpiewania w takim kraju - podkreśla.
Jak się poznali? Pewnego wieczoru to Luigi dostrzegł Agnieszkę. Jak sam wspomina, zdawał sobie sprawę, że włoski temperament może nie wystarczyć, dlatego specjalnie dla wybranki zaśpiewał serenadę.
- Na początku nie brałam tego wszystkiego na poważnie. Wiedziałam, że po zakończeniu naszych kontraktów muzycznych każde z nas wróci do swojego kraju - opowiada Agnieszka.
Jednak uczucie wzięło górę. Po powrocie na Sycylię Luigi nie dał za wygraną i postanowił przyjechać pierwszy raz do Polski, pomimo, że droga wcale nie była usłana różami.
Ślub w Abu Zabi
- Nie było bezpośrednich lotów, dlatego musiałem kombinować, jak dotrzeć do Polski. Pomogło mi pewne biuro turystyczne, które wysyłało do Polski autokary. Byłem niezwykle zadowolony, gdy po kilkunastogodzinnej podróży dotarłem do Polski - mówi Luigi.
Pierwszy przyjazd niezwykle miło wspomina także Agnieszka.
- Z perspektywy czasu to wszystko może wydawać się dość śmieszne. Przed przyjazdem Luigi dzwonił do mnie, a proszę pamiętać, że w połowie lat 90. telefon był średnio jeden w miejscowości. Dlatego Luigi dodzwonił się do mojego brata ciotecznego, który mieszkał w Makowie - opowiada z uśmiechem Agnieszka.
Od tego przyjazdu wszystko był już jasne. Para zakochanych nie mogła się rozstać i tak zaczęło się ich wspólne koncertowanie.
- Na początku były kraje na zachodzie Europy, ale potem znów otrzymywaliśmy kontrakty w krajach arabskich - wspomina Luigi.
W 2001 roku w Abu Zabi para wzięła ślub, a dalsze koncertowanie w największych kurortach świata nie miało końca. Poznali, a także muzykowali, z wielkimi gwiazdami.
- Mieliśmy przyjemność na Malediwach poznać Paula McCartney’a. Niezwykła osobowość, która jest otwarta na różne rodzaje muzyki - przekonuje Luigi.
Słupia jest piękna
Po kilkunastu latach grania w różnych miejscach świata postanowili wrócić do Polski.
- W zasadzie po naszym ślubie wybudowaliśmy dom w Słupi z myślą, że tutaj wrócimy. I tak się stało - śmieje się Agnieszka.
Włoch przyznaje otwarcie, że Słupia niezwykle mu się podoba.
- Nie brakuje mi tutaj niczego. Mam rodzinę, mam szczęście - mówi Luigi, który dodaje, że na koncerty w Polsce może szybko dotrzeć ze Słupi w każde miejsce.
- Nawet pogoda mi nie przeszkadza, choć bardzo nie lubię wiatrów - kończy z uśmiechem Sycylijczyk.