Wyrzucają kocięta
Wolontariuszki alarmują, że tylu kociąt zostawianych na pewną śmierć nigdy nie było. Ludzie porzucają dzieci domowych kotek.
Worek z kociętami zakopany w lesie albo wrzucony do wody - z kamieniem, żeby nie wypłynął - tak od lat wygląda smutna rzeczywistość polskiej wsi. „Miastowi” mają więcej finezji i miękkie serce, więc kota do worka nie włożą. Wypielęgnowane i odkarmione kocięta zostawią za to bez skrupułów w przydrożnym rowie albo pod cudzymi drzwiami.
- Taki kot nie poradzi sobie sam, a dzikie stado go nie przyjmie - mówi Beata Jastrzębska z Fundacji Pomocy Zwierzętom Roka. - To nie są kocięta dzikich kotek. Pachną domem, są oswojone, łaszą się i wchodzą na kolana.
Scenariusz z reguły jest podobny. Samochód zatrzymuje się na chwilę w odludnym miejscu, uchylają się drzwi, a później auto odjeżdża. Zostaje tylko porzucony kociak.
- Pół biedy, jeśli ktoś pisk takiego malucha usłyszy - dodaje Beata Jastrzębska. - Jeśli nikt go nie znajdzie, kociak nie przeżyje do rana.
Do tej pory, tylko w tym roku wolontariuszki zaopiekowały się ok. 40 kocimi wyrzutkami. Z reguły są to ok. dwumiesięczne koty, zadbane i odkarmione, które nie miały pcheł.
- Nigdy nie mieliśmy tylu kotów od domowych kotek i kiedy trafiają się nam tzw. śmietnikowce, jest kłopot, żeby znaleźć miejsce w jednym z domów tymczasowych - dodaje pani Beata.
Pomimo akcji edukacyjnych i szerokiego propagowania, także przez fundację Roka, kastracji zwierząt domowych, wiele osób nie decyduje się na taki zabieg u swojego pupila. Nie brakuje osób, które niesłusznie uznają zabieg za okaleczanie.
Fundacja w zależności od możliwości, finansuje kastracje czy sterylizacje zwierząt domowych.
- Jeśli tylko mamy środki, chętnie pomagamy tym osobom, które nie mają pieniędzy na przeprowadzenie zabiegu u swojego kota czy kotki - wyjaśnia Małgorzata Wąsińska-Michalak, prezes fundacji Roka.
Coraz częściej porzucane i podrzucane koty, o ile znajdą się pod opieką fundacji, trafiają do adopcji. Jeśli ktoś szuka przyjaciela na wiele lat, warto spojrzeć na stronę fundacji Roka, na fanpejdżu fundacji oraz na portalu OLX, gdzie prezentowane są sylwetki kociaków szukających domów. Obowiązuje standardowa procedura przedadopcyjna.
- Podpisujemy umowę adopcyjną, właściciel dostaje książeczkę i sprawdzane są warunki, w jakie trafia kociak - mówi Beata Jastrzębska. - W zależności od sytuacji wymagamy zabezpieczeń okien i balkonu, a do domów z możliwością wychodzenia oddajemy koty tylko w wyjątkowych sytuacjach.