W sobotę, 2 lutego około godz. 21.30 policjanci otrzymali zgłoszenie z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Sprawa dotyczyła niemożliwości nawiązania kontaktu z 86-letnią kobietą i podejrzenia zagrożenia jej życia oraz zdrowia. Okazało się, że syn 86-latki pomylił bloki i tym samym mieszkania...
Na podany adres jednego z bloków przy ulicy Mszczonowskiej wysłano patrol policji, ponieważ przy takich sprawach liczy się często każda sekunda. Może zadecydować o życiu i zdrowiu osoby zagrożonej.
- Na miejscu interwencji funkcjonariusze zastali zgłaszającego mężczyznę, jego znajomego i strażaków. Mężczyzna, który zaalarmował służby twierdził, że nie może dostać się do mieszkania, w którym znajduje się jego matka. Zaniepokojony podkreślał, że jej zdrowie i życie mogą być zagrożone - mówi mł. asp. Justyna Florczak-Mikina, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Skierniewicach.
Na początku straż pożarna próbowała dostać się do mieszkania przez okno. Później wyważyła drzwi do lokalu.
- Interwencja na ulicy Mszczonowskiej jest z kategorii „pomoc policji”. To policja prowadzi tam swoje działania i czynności. My jesteśmy tylko takim narzędziem w ich rękach m.in. kiedy mówią, że mamy wyważyć drzwi, wybić okno czy sprawdzić, czy ktoś jest w środku. W sobotę wieczorem była właśnie taka sytuacja. Wszystko stało się za sprawą decyzji policji - wyjaśnia kpt. Bartłomiej Wójcik, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach.
Co wydarzyło się dalej?
- Wewnątrz nikogo nie było. Okazało się, że zgłaszający wprowadził interweniujące służby w błąd, wskazując niewłaściwe mieszkanie, w którym miała znajdować się jego zagrożona matka. Nie miał żadnych wątpliwości co do adresu i cały czas utrzymywał, że wskazał mieszkanie swojej matki. Jak ostatecznie potwierdzili policjanci, mieszkającej w bloku obok 86-latce nic nie groziło - informuje Justyna Florczak-Mikina. - Na miejscu wykonano czynności procesowe. Powiadomiono lokatorów.
Drzwi do mieszkania niczego niespodziewających się mieszkańców bloku przy ul. Mszczonowskiej zostały wyważone. Pozostaje tylko pytanie, kto zapłaci za całą interwencję policji i straży pożarnej.
Mieszkańcy lokalu na pewno nie spodziewali się takiej sytuacji po powrocie do domu...
- Wszczęto też postępowanie wyjaśniające, co do decyzji i działań podejmowanych podczas interwencji związanej z zagrożeniem życia i zdrowia również pod kątem kwestii szkodowych. W tej sprawie będziemy pozostawać w kontakcie z lokatorami - powiedziała Justyna Florczak-Mikina.
Najważniejsze, że 86-letniej matce nic się nie stało. Miejmy nadzieję, że jej syn następnym razem sprawdzi, czy znajduje się we właściwym bloku.