Wywiad z prezydentem Leszkiem Trębskim tuż po przegranych wyborach

Czytaj dalej
Fot. Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik

Wywiad z prezydentem Leszkiem Trębskim tuż po przegranych wyborach

Agnieszka Kubik

Jak Pan się czuje po przegranych wyborach? - Całkiem nieźle, chyba nie widać po mnie, bym jakoś szczególnie to przeżywał. Prezydentem się bywa, człowiekiem się jest. Może jest to na tym etapie najlepsze rozwiązanie dla Skierniewic? Byłem przekonany, że...

...uda mi się odrobić te dwa tysiące głosów, i że jeśli uda mi się wzmocnić kontrolę, to ukrócimy kupowanie głosów....

O kupowaniu głosów mówił Pan już po pierwszej turze wyborów. Będzie zgłoszenie do organów ścigania?

- Nie, to nie są moje metody. Nie będę niczego zgłaszał na policję, do prokuratury czy CBA.

Dlaczego Pan przegrał?
- Skierniewice poparły inną wizję miasta i przyznam, że nie jestem w stanie tego zrozumieć.

Krzysztof Jażdżyk mówił w wywiadzie dla „ITS”, że utworzy tysiąc nowych miejsc pracy. Nie uważa Pan, że ta równie futurystyczna wizja co uzdrowisko przekonała jednak wielu skierniewiczan?
- Chciałbym, aby prezydentowi Jażdżykowi udało się utworzyć tysiąc nowych miejsc pracy, bo byłoby to tylko z pożytkiem dla Skierniewic. Znam jednak realia i w mojej ocenie jest to niemożliwe. To fantasmagoria i mieszkańcy Skierniewic będą mieli wkrótce okazję się o tym przekonać. Chcę podkreślić raz jeszcze: z pozycji radnego pewne rzeczy widzi się inaczej niż z pozycji prezydenta.

Krzysztof Jażdżyk mówi, że uzdrowisko trafi do szuflady. Nie szkoda Panu tylu lat pracy?
- Bardzo szkoda, to było moje marzenie i wielka szansa dla Skierniewic. Myślę, że za cztery lata wielu mieszkańców przekona się również, że Trębski miał rację. Jako konstruktywna opozycja będę przekonywał prezydenta Krzysztofa Jażdżyka, by nie rezygnować całkowicie z wizji uzdrowiska. Nie ma znaczenia, kto będzie je otwierał w 2018 roku i przypinał sobie medale, ważne, by ono powstało.

Co Pan będzie teraz robił, panie prezydencie?
- Wrócę do prowadzenia działalności gospodarczej. Wprawdzie mam 52 lata i jest to późny czas na własną firmę, ale rozpocznę nowy rozdział życia. Będąc prezydentem finansowo traciłem, emocjonalnie również. Wreszcie będę miał czas dla rodziny, zwłaszcza w weekendy. Te ostatnie miesiące tak mocno dotknęły moich najbliższych, że w sumie z ulgą przyjmuję stan, kiedy to obiektem ataków będzie już prezydent Krzysztof Jażdżyk, a nie radny Leszek Trębski. Osobiście życzę mu powodzenia, myślę, że ma przed sobą sporo roboty. Musi dużo pracować, by nie było rządzenia z drugiego siedzenia.

Wiele osób zagłosowało nie na Krzysztofa Jażdżyka, ale przeciwko Panu. Dlaczego ma Pan tak ogromny elektorat negatywny?
- Nie mam zielonego pojęcia. Musimy to jeszcze wszystko przeanalizować, całą kampanię. Na pewno dzisiaj nie wygrywa się takimi metodami, jak jeszcze kilka lat temu. Teraz trzeba mieć dobry PR.

Gdy został Pan prezydentem osiem lat temu powiedział, że będzie rządził dwie kadencje.

- I nie można mi zarzucić, że jestem niesłowny.

Będzie miał Pan – jak to określił Pan w wywiadzie dla „ITS” – fantazję wystartować w wyborach za cztery lata?

- Nie umiem na tę chwilę powiedzieć. Będę w opozycji i będę pracował dla dobra Skierniewic najlepiej jak potrafię. Czas pokaże, co będzie za cztery lata.

Agnieszka Kubik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.