Z kulą wymierzoną w skład sędziowski

Czytaj dalej
Fot. Maciej Stanik
Roman Bednarek

Z kulą wymierzoną w skład sędziowski

Roman Bednarek

Chory na stwardnienie rozsiane pan Adam od kilku lat walczy z ZUS-em o przywrócenie odebranej mu renty. Sprawa oparła się o sąd apelacyjny.

Ostatnia rozprawa pana Adama odbyła się 11 czerwca przed Sądem Apelacyjnym w Łodzi. Nie ogłoszono werdyktu w jego sprawie, wyznaczono termin kolejnej rozprawy.

Dramat mieszkańca powiatu rawskiego, chorego na stwardnienie rozsiane, rozpoczął się w 2012 r., gdy oddział ZUS w Tomaszowie Mazowieckim odebrał mu prawa do renty w wysokości ok. 500 zł netto, którą z powodu swojej choroby pobierał przez 17 lat. Lekarz orzecznik stwierdził po prostu, że nie jest aż tak bardzo chory, aby być niezdolnym do pracy. W ten sposób został pozbawiony środków do życie i na leczenie.

- Nawet mnie nie badał, tylko powiedział, że wystarczy mu przejrzenie dokumentacji mojej choroby - mówi pan Adam. - Na nic zdały się argumenty, że nie nadaję się do tego, aby kilka godzin spędzić w pracy.

Mężczyzna zaczął pisać odwołania, stawał na kolejnych komisjach i za każdym razem zapadał niekorzystny dla niego werdykt.

- Odwołałem się do ZUS w Łodzi, ale tam powiedziano mi wprost, że jestem symulantem - wspomina. - Zgłosiłem sprawę do sądu pracy w Łodzi, gdzie wezwany na konsultację biegły sądowy neurolog stwierdził, że lekarz w szpitalu pomylił się z diagnozą mojej choroby. Od lat przecież jeżdżę co miesiąc na konsultacje do szpitala Barlickiego w Łodzi. Nikt by mnie przecież nie leczył, gdybym był zdrowy.

Kolejna rozprawa odbyła się na początku czerwca 2014 r. w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych Sądu Okręgowego w Łodzi. Zapadł kolejny wyrok niekorzystny dla niego - usłyszał, że renta mu się nie należy.

- Wtedy świat mi się zawalił. Pomyślałem sobie, że nie mam po co i za co żyć, więc lepiej skończyć ze sobą - wspomina pan Adam. - Wyciągnąłem sznurek, zarzuciłem sobie pętlę na szyję i chciałem się powiesić na klamce okna w sali sądowej.

Mężczyznę uratowali pracownicy sądu. Nie wezwali nawet karetki pogotowia, bo uznali, że nie ma takiej potrzeby.

- Próbowałem się dowiedzieć, kto mi wypisze zaświadczenie, że jestem zdolny do pracy albo kto mnie zatrudni z taką chorobą, ale nikt nie potrafił dać mi odpowiedzi na te pytania. Moi lekarze z Barlickiego twierdzą, że raczej nie powrócę już do zdrowia - relacjonuje chory mieszkaniec powiatu rawskiego. - A przecież udowodniłem przed sądem, że jestem chory i bardzo źle się czuję. Kto tego nie przechodzi, ten nie wie, jak to jest.

Choć epizod w sądzie mógłby wskazywać na to, że pan Adam kompletnie się załamał, mężczyzna nie utracił woli walki. Decyzję sądu okręgowego zaskarżył do Sądu Apelacyjnego w Łodzi, domagając się przywrócenia renty i wypłaty pieniędzy, które stracił do tej pory. Rozprawa odbyła się 11 czerwca. Postanowiono, że chory będzie ponownie badany.

- Wtedy nie wytrzymałem, bo usłyszałem, że kolejną opinię wydadzą lekarze, przez których straciłem rentę - pan Adam denerwuje się na samo wspomnienie tej sceny. - Chwyciłem za kulę, bez której się nie ruszam i zacząłem wymachiwać na sędzię.

Uspokoił się dopiero, gdy dowiedział się, że zostanie przesłuchany także lekarz, który potwierdza jego chorobę. Pan Adam nie ukrywa, że ma już dość tego wszystkiego.

- Chciałbym iść do pracy i żyć normalnie jak wszyscy - zwierza się. - To wcale nie jest przyjemne tak chorować. Ciągle boli mnie głowa i kręgosłup, sztywnieje mi lewa strona ciała. Biorę zastrzyki, które sam sobie aplikuję, i jeszcze przez dwie godziny po zastrzyku odczuwam bóle.

Mężczyzna ma na utrzymaniu czteroosobową rodzinę. Żona nie pracuje, więc na utrzymanie ma nieco ponad 550 zł miesięcznie. W tej kwocie mieści się 260 zł zasiłku rodzinnego i 300 zł zasiłku chorobowego, wypłacanego z KRUS. Ma jeszcze niewielkie gospodarstwo rolne, z którego roczny dochód nie przekracza 10 tys. zł.

- Mam pożyczkę z banku, którą spłacałem z renty. Gdy jej zabrakło, mam komornika na karku, który zabiera mi nawet zasiłek rodzinny - mężczyzna rozkłada bezradnie ręce. - Skąd wziąć na leki, dojazdy do szpitala i inne wydatki?

Roman Bednarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.