Z sercem do dzieci
Miłość do dzieci okazuje ucząc je oraz dobrze wychowując. Pisze książkę o swoich przeżyciach z II wojny światowej.
Maria Czyżykowska-Karczewska z pierwszym mężem Czesławem poznała się w czasach licealnych w Głownie. Razem wybrali się na studia medyczne, ale pani Maria stwierdziła, że to nie jej droga. Gdy mąż skończył studia dostał nakaz pracy w ośrodku zdrowia w Suliszewie. Tak pani Maria zawitała do Skierniewic, choć nie była z tego faktu zadowolona. -Przyjechałam tu z płaczem -przyznaje.
Skierniewice zyskiwały w oczach pani Marii, gdy wciągnęła się w wir pracy na rzecz dzieci. Jej misją, jako nauczycielki, stało się wyciąganie młodocianych z patologicznych rodzin, z nałogów, ale także pokazywanie kraju, zaszczepianie kultury i rozwój talentów. -Mąż bardzo mi pomagał, przewoził rzeczy, jeździł na wycieczki, po prostu rozumiał moją pracę - wspomina.
Z mężem Czesławem ma dwóch synów, Witolda i Tomasza, oraz czworo wnucząt.
Pierwszą i największą pasją pani Marii jest muzyka. Jak mówi, dobry słuch jest jej darem od Boga.
Nadal chętnie spotyka się z muzykami - siadają przy instrumentach i śpiewają na głosy.
-Słuchanie muzyki i śpiewanie łagodzi emocje -mówi. -Zawsze lubiłam też tańczyć. W swoim życiu obskoczyłam tyle bali... - śmieje się.
Kolejną pasją pani Marii są podróże. Odwiedziła m.in. Irak, Jordanię, Kuwejt. Najbardziej jednak zauroczył ją Paryż, w którym przez rok mieszkała i pracowała jako pilot wycieczek.
-Zawsze robiłam wszystko, by zwiedzić jak najwięcej świata -mówi.
Pani Marii energii nadal nie brakuje. Chodzi na kurs komputerowy, wiosną zamierza zapisać się na kurs tańca.Najwięcej wolnego czasu spędza jednak obecnie na pisaniu książki o swoich przeżyciach z czasów wojny.
A o czym marzy?
-Żeby najmłodsze wnuki skończyły studia, a fundacja po moim odejściu nadal przez lata istniała. No i Paryż... Chciałabym znów tam pojechać -kończy z uśmiechem.