Z sercem do nalewek
Jacek Staryga poślubił skierniewiczankę, bo... usiedli obok siebie w ławce. W wolnych chwilach robi wyszukane nalewki.
Jacek Staryga urodził się w Okołowicach. Wybrankę serca, Annę, skierniewiczankę, poznał na studiach, bo... traf chciał, że usiedli w jednej ławce.
- Studiowaliśmy na jednym kierunku. W jednej ławce usiedliśmy przypadkiem. Nie zaiskrzyło od razu, ale... - wspomina prezes - pod koniec studiów był nasz ślub.
Państwo Staryga są małżeństwem od 35 lat. Mają dwoje dzieci: syn Bartek jest programistą, obecnie jest na kontrakcie w Anglii, a córka Kamila pracuje w Google, zajmuje się najnowszymi technologiami. Mieszka w San Francisco.
- To ludzie świata, a że ten się skurczył mimo odległości, mam z nimi bardzo dobry kontakt- przyznaje prezes.
Jak Jacek Staryga spędza czas wolny?
Jak sam przyznaje, ma go bardzo niewiele. Prezes spółki Ars wolne chwile poświęca opiece nad 88-letnią mamą, która mieszka w domu pod Częstochową. - Jeśli już mam chwilę, to lubię zajmować się przydomowymi sprawami. Teraz na przykład szykuję drewno na zimę, żeby było czym palić w kominku - mówi.
Zimą Jacek Staryga dokarmia ptaki, które lubi obserwować. Jesienne wieczory spędza na grze w siatkówkę. Prezes ma też talent kulinarny. Zachwala się własnym wykonaniem ogórków małosolnych i nalewek. Luksusową jest ta z owoców czeremchy, szlachetną - z dzikiej róży.
- Nie ma tu specjalnych receptur ani filozofii- mówi prezes. -Po prostu do sfery kulinarnej trzeba dołożyć sporo serca.
A wakacje? Państwo Staryga wypoczywają najczęściej oddzielnie. Prezes jeździ z kolegami, żona z koleżankami. On wybiera wycieczki objazdowe, pływa kajakiem. - Nie preferuję wczasów leżących - mówi. - Jadę maksymalnie na tydzień, potem się nudzę.