Za bogaci na nowe lokum [ZDJĘCIA]
Czworo dorosłych i niemowlę na 27 mkw.? Tak, bo przekraczają kryterium dochodowe.
Iwona Sworska z mężem, synem, synową i wnukiem mieszka w lokalu socjalnym przy ul. Ogrodowej. Rodzina z 4-miesięcznym niemowlakiem zajmuje lokal o powierzchni 27 mkw., składający się z pokoju i kuchni.
Za dużo zarabia
Pani Iwona zwróciła się do urzędu miasta z prośbą o zamianę zajmowanego lokalu na większy. Jest zdruzgotana kolejną odmową.
- Mieszkanie nie jest zadłużone, z niczym nie zalegam, mieszka nas tutaj za dużo. Tymczasem nie spełniamy warunków, bo za dużo zarabiam - żali się Iwona Sworska.
Po złożeniu dokumentów okazało się, że rodzina ma zbyt wysoki dochód. Trzy miesiące pracy męża pani Iwony zaważyły o przekroczeniu widełek.
- Mój mąż ma 50 lat, problemy z alkoholem i często zmienia pracę; gdyby nie te trzy miesiące, spełnilibyśmy warunki - tłumaczy kobieta.
Pani Iwona i jej syn mają stałe pensje, ale umowy tylko do 2017 roku. Obawiają się, co będzie dalej.
Kup albo wynajmij
Pani Iwona twierdzi, że w wydziale gospodarki komunalnej usłyszała, że przecież stać ją na kupno albo wynajem mieszkania.
- Ostatnio chcieliśmy wziąć na pół z synem pralkę na raty - opowiada kobieta. - Kosztowała tylko 800 złotych i był problem, bo niedługo kończą się nasze umowy o pracę. Chcieli nam dać raty, ale tylko do dnia obowiązywania umowy. To co dopiero myśleć o kupnie mieszkania!
O wynajmie rodzina także nie chce myśleć. Owszem, dziś zarabiają i mogą zapłacić czynsz, ale w ich życiu różnie się układało. Obawiają się, że kiedy stracą pracę albo zdrowie, wylądują na ulicy.
- U mnie w pracy nie można brać nadgodzin: pracuję na akord i nie korzystam z przerw, żeby zrobić jak najwięcej. Ostatnio wylądowałam w szpitalu, bo długo się nie da bez jedzenia i odpoczynku - mówi.
Obiecywali
Kiedy Iwona Sworska była kierowana wyrokiem sądu do lokalu socjalnego, chciała mieć przede wszystkim dach nad głową.
- Wcześniej mieszkałam na os. Rawka, a kiedy się tu przenosiłam, to usłyszałam w ZGM, że to kara dla mnie - twierdzi.
Dług z poprzedniego lokalu komunalnego kobieta spłaciła razem z odsetkami. Kuratorka, która przychodziła do jej męża, poradziła wziąć nawet zadłużone mieszkanie, żeby tylko poprawić warunki.
- Dali mi do zrozumienia, że po 10 latach mogę starać się o mieszkanie. Podpisałam umowę na lokal mieszkalny, mam stały meldunek. Jak umowa mi się skończyła w lutym 2014, dostałam pismo, że mam się wynosić - kontynuuje rozżalona.
Wygrali w sądzie
Wezwanie do dobrowolnego opróżnienia i wydania lokalu socjalnego wystawiono 10 lutego 2014 roku. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej wzywa w nim do dobrowolnego opróżnienia i protokolarnego wydania lokalu w terminie 14 dni. Od tego wezwania rodzina złożyła odwołanie i zwróciła się do sądu.
Wyrokiem Sądu Rejonowego w Skierniewicach z sierpnia 2014 roku orzeczono, że państwu Sworskim przysługuje uprawnienie do otrzymania lokalu socjalnego. Sąd wstrzymał opróżnienie mieszkania przy ul. Ogrodowej do czasu złożenia przez Gminę Miasto Skierniewice oferty zawarcia umowy najmu lokalu socjalnego. Takiej oferty póki co nie było.
Ja tutaj nie pasuję
- Sami pijacy, zaczepki, wyzwiska, że niepijąca i mężowi pić nie daję - mówi z rozgoryczeniem pani Iwona. - Sąsiedzi mnie nie lubią, a ludzie mówią, że ja tutaj nie pasuję. A dokąd ja mam iść?
W obecnie zajmowanym lokum mieszkańcy przeprowadzili remont. Na razie w pokoju przed spodziewanym pojawieniem się małego Gracjana.
- Zlikwidowaliśmy łóżko syna, bo musieliśmy wstawić łóżeczko wnuka - mówi pani Iwona.
W ubiegłym tygodniu do lokalu przy ul. Ogrodowej przyszła komisja.
- Dwie panie przyszły ocenić warunki i stwierdziły, że sytuacja się rzeczywiście zmieniła, bo jest małe dziecko. Ale o mieszkanie może się starać syn z synową, a ja i mąż mamy sobie coś wynająć.
Zasady, zgodnie z którymi przydzielane są mieszkania, ustala rada miasta.
- Przepisów się nie zmienia pod konkretny przypadek - mówi Piotr Zawadzki, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej. - Mieszkanie socjalne to forma pomocy, która nie każdemu przysługuje.
Rodzina obawia się, że w końcu jakaś instytucja dojdzie do wniosku, że to nieodpowiednie warunki dla dziecka i maluch zostanie odebrany.
- To rodzice mają wychowywać dzieci, nikt nikomu dziecka nie odbierze - mówi Janina Wawrzyniak, dyrektor MOPR.
Wydaje się, że najlepsze rozwiązanie to postaranie się przez młodych o lokal dla siebie, skoro mają na taki szansę. Wtedy będą mogli zaopiekować się matką, która dziś troszczy się o nich.