Za co można kochać koty [GALERIA]
Nie brakuje ludzi, którzy cenią niezależność i tajemniczość kotów. Wybierają zwykłe dachowce albo arystokratyczne rasowce. Jakie cechy cenimy w domowych kotach?
W piątek, 17 lutego swoje święto mają wszystkie koty. Zwierzęta urzekają swoich miłośników nie tylko urodą, ale też cechami, których próżno szukać u innych zwierząt. Nie na darmo mówi się, że właścicielowi tylko się wydaje, że ma kota...
Frania
Eugeniusz Góraj, wiceprezydent Skierniewic odpowiedzialny za inwestycje, ma czarno-białą kotkę Franię. Została wzięta z dużej kociej rodziny, ale zaklimatyzowała się bez kłopotu.
- To bardzo czysty kot, od samego początku jest w domu i nie zdarzył się przypadek, żeby nabrudziła - mówi wiceprezydent Góraj. - Jest bardzo przyjaznym i wdzięcznym kotem: przyjdzie, usiądzie na kolanie. Moim głównym obowiązkiem związanym z kotem jest zakup karmy.
Frania uwielbia ryby. Od lat samodzielnie wychodzi i zawsze wraca do domu.
Fiona
Poseł na Sejm RP Dorota Rutkowska przyznaje, że cała rodzina to kociarze. Przez 17 lat towarzyszył im Elwood, kochany czarny dachowiec. Później był syberyjczyk Puszkin, który tragicznie zginął. Od dwóch lat w domu mieszka bura kotka Fiona.
- Jest bardzo miziasta, przychodzi się przytulać, lubi układać się na szyi - mówi Dorota Rutkowska. - Jesteśmy w niej zakochani.
Pani poseł podkreśla, że przed przygarnięciem kota należy zdać sobie sprawę, że to zwierzę chodzi swoimi drogami i nie przyjdzie na zawołanie jak pies. Koty okazują uczucie, obdarowując właścicieli prezentami. Fiona przynosi żywe myszy...
- Puszkin znosił słoniny, jakie sąsiedzi wywieszali dla sikorek - śmieje się pani Dorota.
Kot ma znaczenie także w życiu politycznym - wyraźnie ociepla wizerunek.
- Kiedy w kampanii wyborczej wrzuciłam zdjęcie z panią premier, miałam około 30-50 lajków. Zdjęcie z Fioną od razu miało ich 170 - wspomina.
Kotka prowadzi nocne życie. Około 1 w nocy skrobie, żeby ją wypuścić, wraca nad ranem. Pachnie sianem, więc pewnie śpi gdzieś w stodole. Dorota Rutkowska pamięta, jak ciężko Elwood znosił pojawienie się w domu Puszkina, dlatego nie myśli o kocim towarzystwie dla Fiony, chociaż córka niekiedy o tym wspomina.
- Muszę przyznać, że koty nigdy nie niszczyły nam mebli - mówi pani poseł. - Kiedy Fiona przychodzi się przytulić, to jest to bardzo duża przyjemność. Szczególnie po ciężkim dniu.
Felek i Blusia
Agnieszka Napiórkowska, dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, jest właścicielką Felka i Blusi. W kotach ceni niezależność i władczość.
- Nieraz mam wrażenie, że mimo, że są małe i przymilne to jest w nich coś takiego, co sprawia, że masz poczucie, że jesteś ich „służącym” - tłumaczy Agnieszka. - Lubię ich obecność. Zazdroszczę im bezkarnego wylegiwania się, ale też domagania się głasków i kontaktu.
Agnieszka twierdzi, że dom z kotami jest cieplejszy i bardziej przyjazny, a ich lenistwo pozwala się zatrzymać i zwolnić na chwilę.
- Nasza kotka wychowywała się z psem, spali na jednym posłaniu - wspomina. - Już wtedy to ona nim rządziła. Dziś, gdy jest jej zimno, włazi do jego budy.
Dziennikarka nie rozumie, jak można nie lubić kotów.
- Lubię patrzeć jak śpią, jakie pozy przybierają, w jakich miejscach się układają. W tym wszystkim jest jakaś magia, jakaś finezja i ciągłe poszukiwanie czegoś nowego, bez rezygnowania z wygód - kwituje.
Ivanka
Dorota Bogatko, radna miejska, jest właścicielką kotki brytyjskiej Ivanki. Wcześniej w jej domu mieszkał adoptowany dachowiec Czaruś.
- Był bardzo przyjazny, łasił się, popisywał, jakby chciał się odwdzięczyć za to, że go przygarnęliśmy - mówi Dorota Bogatko. - Później odezwał się w nim zew krwi, chociaż był wykastrowany. Wychodził i w końcu nie wrócił. Czekałam na niego.
Arystokratka Ivanka jest zupełnie inna. O przytulaniu nie ma mowy.
- To jest totalne zaprzeczenie i zupełnie inne zwierzę - opowiada. - Wszystko ma być na jej zasadach.
Ivanka jest bardzo zasadnicza, podporządkowała sobie też owczarka niemieckiego, który mieszka na podwórku.
- Siedzi w ogrodzie zimowym, patrzy przez okno i drażni Lolę - mówi pani Dorota. - W ogóle im dłużej jestem ze zwierzętami, tym bardziej dostrzegam w nich cechy ludzkie.
Radna stwierdza, że zwierzęta potrafią być złośliwe i mają humory. Stara się „dogadywać” z kotką. Wie, że kiedy kocica oblizuje nos, to jest wściekła.
Do arystokratycznego rodowodu kotki dochodzą plebejskie zwyczaje.
- Ma drapak i swoje zabawki, ale skacze po meblach. Jesteśmy świeżo po tapicerze, bo kompletnie zniszczyła skórzaną kanapę - mówi pani Dorota. - Jednak największą stratą jest szklana rybka po babci z lat 60-tych, wartość materialna - żadna, ale sentymentalna... Ivanka potrafi być złośliwa, wtedy się zastanawiam, co zrobiłam nie tak - przyznaje.