Za czym kolejka ta stoi
Marzena Krawczyk, dyrektor miejskiego żłobka, od lat obserwuje poczynania rodziców i dziadków tworzących komitet kolejkowy. Nie rozumie, po co tworzy się kolejka…
… skoro i tak lista przygotowana przez rodziców nie jest przepisywana i "nie ma żadnego znaczenia w procesie rekrutacji".
– To są działania na własną rękę, rodzaj zapobiegliwości rodziców – mówi Marzena Krawczyk. – Prawdopodobnie to ostatni rok takich działań. Od stycznia ruszy nowy żłobek przy ul. Rawskiej i nie będzie problemu z miejscami w placówce dla wszystkich chętnych.
Argumenty formułowane przez dyrektorkę do rodziców nie przemówiły, kolejka i tak się utworzyła.
We wtorek poprzedzający zapisy po godz. 13 na liście było 27 nazwisk. Beata też chce zapisać dziecko do miejskiej placówki, ale nie ma możliwości ustawić się w kolejce.
– Mój mąż jest aktualnie pomiędzy Niemcami a Anglią, bo jeździ na tirach, więc jakbym miała czekać, aż wróci do domu, to bym czekała do 4 czerwca. Więc co ja mam zrobić w tej sytuacji? A tej babie, co tam stoi i to wymyśliła, to robię awanturę i jeśli jej dziecko się dostanie, a moje nie, idę do mediów. PRL skończył się już dawno temu.
W tym roku po zapisaniu się na kolejkową listę, należało odhaczyć się co 2 godziny. Dodatkowo zmieniały się osoby dyżurujące i pilnujące listy.
Sytuację podsumowuje Asia:
– Pozostało tylko zaopatrzyć się napoje energetyczne i stać, tym bardziej że miałam dyżur od 23 do 1 w nocy. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.