Za wysoki na marynarza

Czytaj dalej
Fot. archiwum rodzinne
Sławomir Burzyński

Za wysoki na marynarza

Sławomir Burzyński

Skierniewiczanin, rocznik 1969. Tu skończył Technikum Mechaniczne, ale potem o mały włos na całe życie wylądował daleko od swego rodzinnego miasta. Tak się jednak nie stało, po kilku latach wrócił, ożenił się, pobudował i jest szczęśliwy.

Skierniewicki radny Dariusz Chęcielewski opowiada o swojej młodości.

– Trafiłem do marynarki. Pod koniec lat 80. wszyscy przed wojskiem uciekali, a ja, stary harcerz, na odwrót. Trafiłem do Marynarki Wojennej najpierw do Ustki, potem Świnoujścia. Jednak nie pływałem, bo za wysoki jestem, służyłem na punkcie obserwacyjnym wejścia do portu – opowiada Dariusz Chęcielewski, wzrost 194 centymetry.

Była więc szansa, że swoją miłość do wody zrealizuje, zostając nad Bałtykiem na stałe, ale po marynarce trafił do Warszawy na policyjną łódź patrolującą Wisłę, a potem został delegowany do innej jednostki i związał się z policją na stałe.

W międzyczasie znajomość z poznaną w Skierniewicach Agnieszką przekształciła się w coś znacznie więcej.

– Coś mi w głowie zaświtało, bo dobry był z niej materiał na żonę i w tym roku mijają 23 lata, jak jesteśmy po ślubie – śmieje się radny, którego do pracy w samorządzie lokalnym namówili dobrzy koledzy, Paweł Słojewski oraz Dariusz Seliga… i nie ma im tego za złe.

Choć na wywiad do „ITS” nie chciał się spotkać w domu w Budach Grabskich (mój dom, moja twierdza), to nie ukrywa bardzo osobistych szczegółów ze swojego życia małżeńskiego.

– Otóż w 96' roku moja kochana żona próbowała zostawić mnie samego z synem na tym ziemskim padole, ale jej nie pozwoliłem. Po bardzo poważnym wylewie, mimo braku nadziei ze strony lekarzy, udało się ją uratować. Myślę, że moja wytrwałość i wiara nie były bez znaczenia. Ukończyła później studia, nawet dwa fakultety. A w 2006 roku zamiast zmieniać na nowszy model, wymieniliśmy nerkę. Tak, że żyć nie umierać. Popieram polską transplantologię i oświadczenia woli na oddawanie organów do przeszczepów – mówi.

Hobby radnego to wszystko co z wodą związane. Chodzi na basen kilka razy w tygodniu, ale coraz intensywniej myśli o nowym wyzwaniu, na które namawiają znajomi. Chciałby zanurkować zimą w lodowatej wodzie, najlepiej w przeręblu.

– Zaczynam się przekonywać do morsów, podobno to samo zdrowie.

Sławomir Burzyński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.