Zagadkowa śmierć Jakuba [WIDEO]
Jakub Kazała zaginął pod koniec 2014 roku, jego ciało zostało odnalezione 20 stycznia. Rodzina nieżyjącego Jakuba podaje w wątpliwość ustalenia prokuratury i widzi w sprawie wiele niejasności. Nie zgadza się także z podaną datą zgonu.
Zgodnie z ustaleniami prokuratury, biorąc pod uwagę miejsce, w którym został znaleziony mężczyzna, okoliczności jego zaginięcia i temperaturę otoczenia można przypuszczać, że zgon nastąpił w wyniku hipotermii. Rodzina nie chce w to uwierzyć.
Kuba leżał na plecach, z ugiętymi kolanami i ręką zastygłą nad tułowiem. Ojciec, który widział ciało syna mówi, że ciało było niezmienione, nietknięte przez zwierzęta, bez zewnętrznych śladów rozkładu.
Czytaj również: Poszukiwany Kuba Kazała nie żyje. Znaleziono ciało 20-latka
- To niemożliwe, żeby leżał tutaj tak długo. Tutaj są ptaki, koty, dziki. Żadne zwierzę go nie ruszyło? - pyta ojciec.
W noc zaginięcia Kuba spożywał alkohol. - Jest coś takiego jak alkohol endogenny, który powstaje w organizmie po śmierci - mówi Justyna Kazała, matka chłopca. - Nawet jeśli osoba nie spożywała alkoholu przed śmiercią, to i tak sekcja ten alkohol wykaże. Ale jeśli pobierana jest próbka ze szklistki oka, to wynik jest taki, jak w chwili śmierci, bo tam nie zachodzą żadne fermentacje. Zgodnie z tymi badaniami Kuba miał 0,2 promila alkoholu we krwi. Tyle by miał po wypiciu piwa - dodaje matka.
Zgodnie natomiast z tym, co mówią znajomi Kuby, wypił on wraz z kolegą 0,7 litra czystej wódki. To dla rodziny dowód, że Kuba nie zmarł tego dnia, którego zaginął.
Ostatnią osobą, która widziała Jakuba żywego, była Ola, jego dziewczyna. Chwila rozstania młodych ludzi została zarejestrowana przez kamerę na pobliskim budynku. Widać tam krótką szarpaninę, następnie osoby oddalają się w dwóch różnych kierunkach.
Ola poddała się badaniu na wariografie, jednak jego wynik nie jest miarodajny. Na badanie wybrała się pod wpływem alkoholu i środków psychotropowych. Na ponowne, pomimo usilnych próśb ze strony rodziny zmarłego, nie zamierza się zgodzić.
Rodzice nie wierzą, że ciało mogło tak długo leżeć niezauważone. Zwłaszcza, że Jakuba poszukiwały służby z użyciem psów i helikopterów. Ciało leżało nieprzykryte, nie było tam wysokiej trawy.
- Jeszcze pięć dni przed znalezieniem Kuby szukali tutaj, w tym właśnie miejscu - mówi matka chłopaka. - Rozmawiałam z policjantką z psem wskazując dokładnie to miejsce, w którym parę dni później znaleziono jego ciało. Na koniec dnia zadałam jej pytanie, czy była tam, gdzie prosiłam. Policjantka powiedziała "Pani syna tam nie ma" - relacjonuje matka.
Justyna Kazała zwróciła się z wnioskiem o przesłuchanie policjantki na tę okoliczność. Takich wniosków złożyła więcej, także o badanie substancji, które znajdowały się pod paznokciami syna oraz jego ubrań.
- Bo jeśli nie złożę jakiegoś wniosku, to nic nie robią - kwituje.
Do tej pory rodzina nie otrzymała wyników badań. Od jednego z policjantów matka usłyszała, że powinna dać sobie spokój, bo przecież ma jeszcze dzieci...
Wątpliwości w sprawie jest więcej. Policja twierdzi, że nie ma zdjęć z poszukiwań ciała z użyciem helikoptera. Tymczasem na prywatnym profilu na Facebooku takie zdjęcia udostępnił jeden z policjantów z Białej Rawskiej. Dopiero po wniosku rodziny policjant dołączył zdjęcia do akt. Co szczególnie zastanawia rodzinę, brakuje tam akurat tych, które obejmowały teren, gdzie znajdowało się ciało.
Rodzina korzysta prywatnie z usług biegłego sądowego. Z jego ustaleń wynika, że ułożenie ciała, zsunięte spodnie rurki Jakuba i ułożenie kurtki pod pachami wskazuje, że istnieje prawdopodobieństwo, iż na miejsce został zaniesiony.
- Zwłoki mogły tam zostać umieszczone już po zakończeniu pierwszej fazy poszukiwań - w telewizyjnym materiale informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Prokurator dodaje, że krok po kroku śledzona jest trasa grupy poszukiwawczej oraz sprawdzane zdjęcia w celu zbadania, czy taka możliwość w ogóle istnieje.
Policja ustaliła, że Jakub przeszedł drogę przez pola i dwie rzeczki, aby zamarznąć kilkanaście metrów od ulicy.
Zdaniem rodziny ciało mężczyzny zostało przyniesiono na miejsce, w którym je odnaleziono, właśnie od strony ulicy.
Uważają, że rzucono w stronę pola jeden but i kluczyki od samochodu, żeby uprawdopodobnić drogę przez bagno. Obie stopy chłopca były w takim samym stanie, wędrując boso nabawiłby się otarć albo skaleczeń na jednej, bosej stopie.
- Do dziś nie sprzątnęłam garderoby, nie mogę, tam jest pełno jego rzeczy - mówi matka chłopca. - Codziennie chodzę na cmentarz do Kuby. Rozmawiam z nim i często płaczę, ale Kuba nie chce, żebym płakała.