Zakończyły się dwa strażackie starcia procesowe. Strony czekają na wynik
Zakończył się proces Jacka Szeligowskiego, komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu. Jego podwładny Krzysztof Jędrachowicz z powództwa prywatnego oskarża go o niedopełnienie obowiązków służbowych związanych z wypadkiem na służbie oraz o działania wymierzone w jego osobę. Wyrok w tej sprawie ogłoszony zostanie 17 lutego.
Cywilno-karny akt oskarżenia opisuje trzy zarzuty. Dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej zarzuca komendantowi, że ten nie powołał komisji wypadkowej po tym, jak Krzysztof Jędrachowicz doznał urazu podczas gry w piłkę. Przez to utrudnił mu uzyskanie odszkodowania. Drugi zarzut dotyczy faktu, że komendant Szeligowski zbierał informacje na temat pozasłużbowej współpracy swego podwładnego z różnymi podmiotami gospodarczymi.
Mieszkaniec gminy Zduny zarzuca również swemu przełożonemu, iż ten upublicznił informacje pozyskane z donosów na jego temat. Na ostatniej rozprawie sądowej Jacek Szeligowski, który nie poczuwa się do winy, wnosił o uniewinnienie. Z kolei Krzysztof Jędrachowicz prosił sąd o wydanie sprawiedliwego wyroku. Przestępstwa przypisywane szefowi łowickiej straży pożarnej zagrożone są karą pozbawienia wolności do 3 lat.
To nie koniec sądowych sporów między strażakami z łowickiej PSP. W październiku ubiegłego roku uprawomocnił się wyrok skazujący jednego z podwładnych Jacka Szeligowskiego. Oficer PSP został skazany przez sąd na karę grzywny za zniesławienie przełożonego. Sprawa dotyczyła wydarzeń z pierwszej połowy 2013 roku, gdy skonfliktowany z komendantem strażak miał wezwać policję, aby ta zbadała w pracy trzeźwość J. Szeligowskiego. Okazało się, że jest on jedynie zmęczony, a nie pijany. Niesłusznie posądzony komendant poczuł się oszkalowany i powództwa prywatnego oddał sprawę do sądu.
- W listopadzie 2016 roku otrzymałem informację o uprawomocnieniu się wyroku i przesłałem do komendanta głównego PSP w Warszawie wniosek o zwolnienie ze służby tego funkcjonariusza - informuje Jacek Szeligowski. - Jednocześnie z powodu negatywnej oceny pracy wnosiłem, aby komendant nie wyraził zgody na pozostawienie go w służbie. Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie.
Prawo mówi, że strażak zostaje automatycznie zwolniony ze służby w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego. Wspomniany już oficer PSP został natomiast ukarany przez sąd na podstawie oskarżenia prywatnego, które złożył komendant Szeligowski. Dlatego też o jego przyszłości w straży pożarnej zadecyduje nadbrygadier Leszek Suski.
Skonfliktowany z komendantem strażak twierdzi, że „nic nie wie” na temat wniosku złożonego przez jego przełożonego do KG PSP w Warszawie.