Zakończyły się dwa strażackie starcia procesowe. Strony czekają na wynik

Czytaj dalej
Fot. Rafał Klepczarek
Rafał Klepczarek

Zakończyły się dwa strażackie starcia procesowe. Strony czekają na wynik

Rafał Klepczarek

Zakończył się proces Jacka Szeligowskiego, komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu. Jego podwładny Krzysztof Jędrachowicz z powództwa prywatnego oskarża go o niedopełnienie obowiązków służbowych związanych z wypadkiem na służbie oraz o działania wymierzone w jego osobę. Wyrok w tej sprawie ogłoszony zostanie 17 lutego.

Cywilno-karny akt oskarżenia opisuje trzy zarzuty. Dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej zarzuca komendantowi, że ten nie powołał komisji wypadkowej po tym, jak Krzysztof Jędrachowicz doznał urazu podczas gry w piłkę. Przez to utrudnił mu uzyskanie odszkodowania. Drugi zarzut dotyczy faktu, że komendant Szeligowski zbierał informacje na temat pozasłużbowej współpracy swego podwładnego z różnymi podmiotami gospodarczymi.

Mieszkaniec gminy Zduny zarzuca również swemu przełożonemu, iż ten upublicznił informacje pozyskane z donosów na jego temat. Na ostatniej rozprawie sądowej Jacek Szeligowski, który nie poczuwa się do winy, wnosił o uniewinnienie. Z kolei Krzysztof Jędrachowicz prosił sąd o wydanie sprawiedliwego wyroku. Przestępstwa przypisywane szefowi łowickiej straży pożarnej zagrożone są karą pozbawienia wolności do 3 lat.

To nie koniec sądowych sporów między strażakami z łowickiej PSP. W październiku ubiegłego roku uprawomocnił się wyrok skazujący jednego z podwładnych Jacka Szeligowskiego. Oficer PSP został skazany przez sąd na karę grzywny za zniesławienie przełożonego. Sprawa dotyczyła wydarzeń z pierwszej połowy 2013 roku, gdy skonfliktowany z komendantem strażak miał wezwać policję, aby ta zbadała w pracy trzeźwość J. Szeligowskiego. Okazało się, że jest on jedynie zmęczony, a nie pijany. Niesłusznie posądzony komendant poczuł się oszkalowany i powództwa prywatnego oddał sprawę do sądu.

- W listopadzie 2016 roku otrzymałem informację o uprawomocnieniu się wyroku i przesłałem do komendanta głównego PSP w Warszawie wniosek o zwolnienie ze służby tego funkcjonariusza - informuje Jacek Szeligowski. - Jednocześnie z powodu negatywnej oceny pracy wnosiłem, aby komendant nie wyraził zgody na pozostawienie go w służbie. Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie.

Prawo mówi, że strażak zostaje automatycznie zwolniony ze służby w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne, ścigane z oskarżenia publicznego. Wspomniany już oficer PSP został natomiast ukarany przez sąd na podstawie oskarżenia prywatnego, które złożył komendant Szeligowski. Dlatego też o jego przyszłości w straży pożarnej zadecyduje nadbrygadier Leszek Suski.

Skonfliktowany z komendantem strażak twierdzi, że „nic nie wie” na temat wniosku złożonego przez jego przełożonego do KG PSP w Warszawie.

Rafał Klepczarek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.